Kiedy moja matka, ojciec i siostra wyszli wspólnie ze mną - siostra trzymała mnie w pysku - z jaskini Ginewry, łapałem nosem powietrze i niesione przez nie zapachy. Czułem jelenia, potem innego wilka, a na końcu taki przyjemny zapach, który należał do mojego nowego domu.
- Jak tu ładnie. - Westchnąłem, kiedy zostałem postawiony na ziemi w jaskini. Pozwolili mi się rozejrzeć, potem przyszedł mój... szwagier. Dziwne, ze szczenię ma już szwagra, ale no cóż... Dodatkowo byłem już wujkiem i miałem nim zostać po raz drugi. To bardzo mnie śmieszyło. Potem, kiedy łapki zaczęły się mnie trochę słuchać, mogłem wyjść się pobawić na dwór. Zauważyłem średniej wielkości bielika amerykańskiego, popularnego w tych okolicach. Za nim biegł ktoś, o kimś już słyszałem... John.
< John, dokończ w wolnej chwili. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!