- To co z tym wyjazdem? - Zapytała z uśmiechem.
- Po imprezie. - Odpowiedziałem spokojnie. - Jak wszystko ucichnie.
- Zgoda. - Powiedziała i posyłając mi uśmiech, wyszła z jaskini.
Obejrzałem się za nią, co okazało się moim wielkim błędem, bo straciłem równowagę i zahaczyłem łapą o wstążkę, wywaliłem się, a na mnie spadła wstążka. Próbując wstać, poplątałem się.
W końcu udało mi się - bez niszczenia wstęgi - wydostać się z pułapki. Zacząłem się głośno śmiać z mojego wyczynu. To na prawdę było śmieszne, jak chwila nieuwagi może odegrać się na życiu wilka...
Kiedy już się pozbierałem, ktoś wszedł do jaskini.
< Ktosiu, dokończysz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!