- No więc - zaczęłam. - zapewne wiesz jak to jest być rozdartym między dwa wilki, obydwa cię kochają i ty odwzajemniasz to w obu przypadkach.
- Tak... - Odpowiedział zaglądając do swojej pamięci.
- Właśnie tak - kontynuowałam. - działo się ze mną. Zakochałam się w dwóch basiorach, ale pewna wilczyca powiedziała mi aby podążać za głosem serca. Wybrałam Max'a. Był... trudno mi powiedzieć. Wspaniały, ale nie idealny, wiadomo. Nie widział mojej czarnej strony, choć oczywiście ją posiadam. Ja też z ledwością dostrzegałam jego wady. Byliśmy razem szczęśliwi...
- Ale? - Przerwał Geralt.
- Ale on po pewnym czasie po prostu odszedł. Tak sam z siebie, nie podając alfie ani mnie konkretnego powodu. Zostawił mnie. Do tej pory w moim sercu znajduje się sztylet, którego już nikt nigdy nie wyciągnie.

Nagle otrzepałam się i dodałam:
- Oczywiście jest to metafora. Chodzi tu, jak już wcześniej mówiłam, o blizny przeszłości, które odbijają się ze zwiększoną siłą...
< Geralcie z Rivi, dokończ. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!