Życie zaczęło się, kiedy poznałem Jenifer. Od tego wydarzenia minęło już kilka lat, a ja wciąż pamiętałem to. Kiedy pierwszy raz obudziła się w mojej jaskini. Nasz pierwszy pocałunek na tajemniczej wyspie.
Czekałem, aż Jenifer zaśnie. Liczyłem smugi światła, tańczące na ścianie jaskini. Przypominały mi zorzę polarną. Czekałem nie wykonując ruchu, który mógłby ją obudzić. Ciągle wyobrażałem sobie, od nowa co zrobię kiedy zaśnie.
Ciepły oddech, muskający mój nos, stawał się powolniejszy. Oddychałem razem z nią. Tym samym powietrzem. Spojrzałem w bok, gdzie spała SandStorm. W uwadze obserwowałem jej klatkę piersiową. Przy wydechu opadała. Przy wdechu unosiła się. Spała.
Odczekałem kilka minut, pozwalając waderze, jeszcze chwilę poleżeć do mnie przytulonej. Lubiłem jej zapach. Czułem go wtulając głębiej pysk w jej sierść, przy okazji uważając, aby jej nie zbudzić. Wstałem ostrożnie. Jenifer tylko cicho mruknęła.
Kroki skierowałem w kierunku wyjścia z jaskini. Uderzyło mnie zimne powietrze. W nim mogłem poczuć wilgoć... Uroki jesiennej nocy. Choć ta pora roku, miała w sobie coś uroczego.
Dokładnie wiedziałem, gdzie chcę iść. Ruszyłem wzgórzami w stronę miejsca docelowego. Znałem ten układ terenu na pamięć. Jeszcze kilka kroków. Znalazło się przede mną. Wysokie i wspaniałe drzewo. Moje i Jenifer. Teraz było pozbawione liści, które leżały u podnóża jego pnia. Tworzyły wokół niego krąg. Dotknąłem chropowatej kory. Przejechałem niżej łapą. Napis wciąż tam był. Uśmiechnąłem się. Wziąłem kamień w łapę i zacząłem ryć w korze.
Pamiętaj o mnie.
To teraz tam widniało. Wiedziałem, że mój kres niedługo nadejdzie. To była tylko kwestia czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!