Nie miałam już nikogo. Kilka dni temu mój syn został zamordowany, a jeszcze wcześniej odszedł mój partner. Nie miałam przyjaciół, ani bliskich. Chociaż... miałam brata. Kochałam go, i to bardzo. Ale on miał ważniejsze sprawy. Ostatnio znalazł sobie towarzystwo poza watahą i spędza mniej więcej połowę swojego czasu w ich tajnym miejscu, a drugą połowę zajmuje mu partnerka, no i oczywiście treningi.
Połowa mojego życia już za mną. Uznałam, że to odpowiedni moment, by odejść, by zacząć nowe życie, by odnaleźć nową siebie. Położyłam wszystko na jedną kartę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!