Pożar.
Spalone ciała mojego partnera i córki.
Otworzyłam oczy. Całe moje ciało drżało. Krople potu spływały po moim pysku, idąc dalej w stronę szyi i opadając na dół. Krople deszczu mieszały się z nimi. Zobaczyłam, że deszcz zalał prawie całą jaskinię, w której leżałam. Musiałam się stamtąd jak najszybciej wynosić. Nie chciałam jeszcze stracić życia, które było dla mnie cenne.
Wyszłam z jaskini. Rzuciłam się w szaleńczy bieg przez stepy. Błyskawice rozświetlały zachmurzone niebo. Pod łapami czułam uciekające kamyki, które pod naciskiem łapy upadały dalej. Cała moja postać musiała być ciemna.

Znalazłam kryjówkę. Suchą jaskinię, ukrytą na bezkresnym stepie. Jedyne miejsce, gdzie mogłam odpocząć od deszczu, który i tak już wystarczająco zmoczył moje futro. Zwinęłam się w kłębek. Nie mogłam marudzić na brak komfortu w tej jaskini. Usnęłam, uśpiona przez grzmot i bębnienie deszczu.
****
- Mamo! - zawołała moja córka. Odwróciłam łeb. Wyglądała komicznie. Ganiała swój ogon, a potem skakała jak mały kangurek. Roześmiałam się serdecznie. Kara przyłączyła się do mojego śmiechu.
Wszyscy mi mówili, że była do mnie podobna. Te same niebieskie oczy. Te same białe, aksamitne futro. Z zamyślenia wyrwał mnie oddech, który czułam na szyi. Odwróciłam się. Ujrzałam mojego partnera, którego otaczały płomienie. Oddalał się w niej, jak moja córka.
Zerwałam się do góry. Miałam kolejny koszmar. Wciąż o tej samej tematyce. Powtarzał się w kółko, nie dając mi o tym zapomnieć. Choć nie... Ja nigdy o tym nie zapomnę.
***
- Na imię mi IceGleam. - powiedziałam ostrożnie. Wilk patrzył na mnie, lecz jego oczy wydawały się puste. Zupełnie jakby... jakby nie widział. Mrugnął. Szara mgła wciąż pozostawała na tęczówkach.
< Odyseusz? ;* >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!