Sketch Stonewright obejmował Punk'si,a ona patrzyła na niego przymrużonymi oczami.Leżeli na plaży,plecami do ziemi, ich ciemne futro rozświetlał tylko blado-siwy księżyc.
-Pięknie nieprawdaz?-spytał Sketch.
-Masz rację.
-Ale ty jesteś piękna w nocy...
-Au!-Krzyknęła nagle Punk'si.
-Co się stało?!-Spytał zaniepokojony Sketch.
-Nic,tylko brzuch mnie zaczął boleć.
-Może zjadlas coś ciezkostrawnego?
-Nie, chyba nie.
-To co ci może być. No bo chyba nie...
-Nie to niemożliwe,jutro mi pewnie przejdzie.
-Masz racje,chodzimy już spać.
Lecz gdy się rano obudzili brzuch bolał ją jeszcze bardziej i miała poranne mdłości.
-Wiesz co...ja sie naprawde zaczynam zastanawiac czy napewno to nie to.-powiedział zaniepokojony Sketch.- Może lepiej pójdź do Ginewry? Ona napewno bedzie wiedziała co ci jest.
-Daj spokój,Ginewra na pewno przygotowuje się do wojny!
-Ale...
-Żadnych ale!-Przerwała mu Punk'si. -Chyba bym to wyczuła!Przecież ja umiem wykryć nowe życie! Niedługo będzie wojna!Trzeba się przygotować!
-W sumie masz rację, ale co jeśli...
-Nie!-przerwala mu Punk'si
-No dobra nie krzycz na mnie po prostu sie o ciebie martwie.
-Au!!!-Krzyknęła a potem upadła na ziemie i zemdlała.
-Punk'si!!-Sketch wziął wilczyce na plecy i zaniósł do Ginewry:
-Ginewra, powiesz co jej jest?
-Gratulacje!Jest w ciąży!
-Co?!-Sketch krzyknal zaskoczony ale szczęśliwy-A więc jednak to to.
I wtedy obudziła się Punk'si:
-Co,nie!-Krzyknęła.-Niedługo wojna,a ja miałam walczyć!
-Cóż, chyba jednak bedziesz musiała sobie odpuścić.-powiedział Sketch wesoło.
-Ale,przecież,ja...Mój Belzebubie ja jestem demonem!Ja nawet nie wiem jak się wychowuje dzieci!
-Wybacz, ale to okropne imię na B rani mnie tak jak ciebie modlitwa, wiec prosze nie wymawiaj go przy mnie. A co do ciąży to ja też jestem zaskoczony, chodż wiadomo to nie stało się bez powodu. Cóż...Ginewro, możesz zostać z Punk'si? Ja musze zawiadomic Gustawa.
I Sketch pobiegł do alfy i powiadomił go, że Punl'si nie będzie mogła walczyć ponieważ zaszła w ciążę. Po chwili wrócił do ukochanej:
-Już dobrze kochanie. Ja będę walczyć, a ty musisz dbać o siebie. Dzieci muszą urodzić się zdrowe.
-A ja tak bardzo chciałam skosztować ich krwi i pożreć ich dusze!!!-Powiedziała dziwnym, grubym głosem.
-Punk'si! jak się czujesz? Dziwnie mówisz...Nie daj się temu! Musisz mu sie sprzeciwstawić!
-Zamknij się!Ona jest moja!-Krzyknęła tym samym dziwnym głosem.
-Ty sie zamknij!! Nie jest twoją własnością, zostaw ją!!
-Nie ma mowy!To ja ją stworzyłem i ja nią żądzę! A te twoje modlitwy jeszcze mnie wzmacniają!
-Jak modlitwy mogą wzmacniać demona puknij ty sie w tej twój rogaty łeb!!-to odrzekł nie obrazajac wilkow z rogami, do których zaiste należał- A poza tym może i ty ja stworzyles, ale każdy ma prawo do wyboru. I albo ją opuscisz, albo będę zmuszony wypędzić cię, a to będzie bardzo nieprzyjemne!!
-Tak modlitwy mnie wzmacniają!Bo zwiększają jej ból a ona wtedy wchodzi w stan furii i jestem potężniejszy!A ty nic mi nie zrobisz modlitwami!Ja nią władam!I mogę zawładnąć naszymi potomkami!
-Nie odważysz sie, one nie będą demonami, co najwyżej pół-demonami, nie odwazysz sie!!
-Niby dlaczego nie?To ja jestem wielki Belzebub,król demonów!-Krzyknęła opętana,wtem w jej łapie pojawił się kawałek pergaminu na którym było napisane że najpiękniejsza z demonów chaosu w czasie wielkiej wojny zrodzi 4 demony,dzieci Belzebuba a gdy dorosną one zniewolą świat.
<C.D.N>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!