Stara wioska w głębi lasu,przy drzewach lśnia błędne ogniki oświetlające las,gwiazdy świecą niczym słońce.Ona i on leżą na łące na plecach oglądają gwiazdozbiory,on udaje ziewnięcie i dyskretnie obejmuje wybrankę swego serca.
-Co ty robisz?-spytala zaskoczona wilczyca.
-Ja? Nic.-szybko zabrał łapę.-Ale wiesz co? W zasadzie mam coś dla ciebie.
-O! A co takiego?
-Zaraz zobaczysz, nigdzie nie idź!-szybko wstał i popędził w krzaki. Na ziemi leżał staranie wcześniej ułożony przez Sketcha bukiet z lilii. Wilk wziął go i przez szczelinę w krzakach patrzył na leżąca na łące wilczyce. W środku walczyl z samym sobą: "nie pojde, nie pojde, a może jednak, tak, tak TERAZ!! Nie to nie odpowiedni moment...TERAZ teraz, no idź ze tchorzliwy wilku! Teraz albo nigdy niech sie dzieje co chce. Ryzykuje na jedno oko!" I wyszedł z krzaków z bukietem w pysku. Wilczyca odwrocila wzrok:y
-Och!Moje ulubione,skąd wiedziałeś!?
-Ja...eee...nie wiem. Też je lubię i pomyślałem...
-Sa piękne!-wilczyca podbiegla do niego -Jesteś najbardziej szarmanckim wilkiem jakiego poznałam!-I wtedy złożyła krótki pocałunek na jego policzku. Sketch usmiechanal sie i zarumienił, tak samo jak Punk'si. Wilk położył bukiet przed jej lapami i powiedział:
-Właściwie to chciałem coś zrobić...-wziął głęboki oddech- Możesz mnie za to strzelić w pysk-I pocałował wilczyce w usta.
-Eee,no.-Wilczyca uciekła stamtąd cała w rumieńcach.
-Hej zaczekaj!-wrzasnął za nią Sketch, nie gonił jej, nie chciał być natretny, juź i tak pewnie byla wystarczająco wściekła.-Ty durny wilku!-wrzasnął Sketch sam na siebie. Ruszył w stronę dużego drzewa i z całej sily walnal w nie rogami, a ono runelo na ziemię.-Ups... W tym czasie Punk'si rozmawiała z Goti :
-On mnie pocałował!
-To wspaniale!
-Nie, wręcz przeciwnie!Będą plotkować! Co ja mam teraz zrobić?
I wtedy z krzaków wyszedł Zero:
-Przypadkiem usłyszałem waszą rozmowę i stwierdzam iż nie będą plotkowac, bo nikt o tym nie wie. No może z malymi wyjątkami-usmiechnal sie chytrze.
-Co chcesz zrobić?-spytała Punk'si.
-Ja? A nic specjalnego. jesli chcesz mogę dochować tajemnicy i nikomu nie powiedzieć, ale nie za darmo--I wtedy przerwal mu Sketch który właśnie przybiegł:
-Zero, tu jesteś wszędzie cie szukałem. Czeeesc...-zarumienił sie i uśmiechnął zakłopotany do Punk'si.
-Witaj,chcę coś z tobą omówić,w cztery oczy.-Powiedziała Punk'si do Sketch Stonewrighta.
Sketch przestraszył sie w duchu:
-Ja-jasne.-i weszli w krzaki . Szli tak przez 10 minut az w końcu Punk'si powiedziała:
-Tu będzie dobrze.
-Co chciałaś ze mną omówić?-Sketch cały sie trzasl w środku. Lapy miał jakby z waty. "Przegiales Sketch, oj przegiales, napewno jest wściekła" myślał.
-Nie możemy być ze sobą,inni będą plotkować. Ja zabijałam, mam krew moich pobratymców na łapach,a ty,ty jesteś idealny! To jakby szara myszka była z dostojnym lwem!
-Co?! Ja jestem idealny?! Chyba snisz. Myślisz, ze ja nie zabijalem?! Mnie w stadzie demonów zmuszali do kanibalizmu! Mnie szkolono na mordercę! Nie jestem idealny, nikt nie jest idealny oprócz jednej jedynej osoby w całym wszechświecie! A ty nie chcesz być ze mną tylko dlatego, ze będą plotkowac? Walniemy im jakiś suchy tekst i sie odczepia. Z reszta gdyby wilki nie chciałyby być ze sobą z powodu plotek, to w tym stadzie wogóle nie byłoby par.
-Ale ty mnie chcesz,przecież ty jesteś opanowany,miły a ja nieopanowana i nieprzewidywalna!
-Czyli ty mnie nie chcesz? Mi jest bardzo trudno być opanowanym w niektórych sytuacjach. A jestem taki jak teraz między innymi dzięki mojej przemianie w innej watasze. I ty też możesz taka być, tylko mi zaufaj... Dajmy sobie szansę.
-Zgoda.-I wtedy z krzaków wyskoczyła Goti i krzyknęła :
-Bądźcie sobie parą ale jeśli ją skrzywdzisz to ja osobiście cię zabije!!!
-Nie martw sie.-Sketch zapewnił Goti- Nic jej nie będzie. Możesz mi zaufać. A wogóle czy wszyscy w tej watasze muszą podsłuchiwac?!
-Ona się o mnie martwi,jestem jej opiekunkom.Ej,dlaczego wcześniej cię tu nie widziałam?Kiedy się tu zjawiłaś?
-Może sie ukrywała w tych krzaczach?-spytał Sketch unoszac jedną brew.
-Może,nie twój interes!-odpyskowała Goti.
-Goti bądź grzeczna,musisz się do niego przyzwyczaić bo on został właśnie moim partnerem!
-Tak? Czyli sie zgadzasz!-Sketch aż skakał z radości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!