Wyszłam nad rzekę. Musiałam pobyć trochę sama. Podobał mi się pewien basior, ale bałam się, bo kto by chciał taką wilczycę jak ja? Niska, nieśmiała, nie wysportowana, przeciętnego wyglądu... Nagle całkiem od tyłu zaskoczył mnie Macklemore.
- Kocham cię. - Powiedział. Nie wiedziałam co myśleć. Przecież to nie był ten wymarzony książę z bajki o brązowej sierści, dużych uszach i przepięknej czuprynce. Rozczarowana odeszłam bez słowa. On jednek uparł się i szedł wciąż za mną... - Zaczekaj! - Krzyknął.
- Nie. - Odpowiedziałam niepewnie.
- Proszę. - Powiedział. Spojrzałam w jego duże, niebieskie oczy.
- Macklemore... - Westchnęłam i poszłam dalej.
- Zaczekaj! Milka! - Krzyczał. Smutna szłam wzdłuż rzeki. Macklemore stał i wpatrywał się we mnie ze smutkiem. Czułam coś do niego, ale musiałam go jeszcze lepiej poznać. Żal mi było zostawiać go tak samego, ale sama powiem mu, że go kocham, kiedy zdecyduję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!