piątek, 24 kwietnia 2015

Od Silence'a - C.D. opowiadania Diletty ''Wyjawienie prawdy''

Klify to było moje ulubione miejsce w watasze. Tego wieczoru to właśnie nad nimi spędzałem mój czas wolny. Patrzyłem jak fale rozbijają się o skalne wybrzeże i zostają wchłonięte przez resztę morza. Zimna bryza niesiona przez wiatr delikatnie opadała na mój pysk. Co chwilę odwracałem wzrok w kierunku lasu, który znajdował się za moimi plecami. Miałem dziwne nieodparte wrażenie, że ktoś na mnie patrzy. 
- *Silence...* - Usłyszałem głos w głowie. Energicznie rozejrzałem się dookoła siebie. 
- *Silence...* - Szept powtórzył się - *Czemu mnie zniewoliłeś? Czemu zniewoliłeś dawnego siebie?* - W chwili gdy to usłyszałem, serce zabiło mi trochę mocniej. Patrzyłem w ziemię tępym, zimnym wzrokiem. 
- *Musisz przełamać tę barierę... Musisz mnie wypuścić!* - Moja dawna osobowość dosłownie krzyczała w środku mojej czaszki. Nie dało się tego wytrzymać... 
- Co mam zrobić...? - Zapytałem na głos. Na co dawny ja przymknął pysk .
- *Idź do swojej jaskini i kieruj się głosem serca... w zależności od tego co zadecydujesz albo mnie zniewolisz na stałe, albo dopuścisz do głosu.*
Nie wiedziałem o co chodzi. Szybko poderwałem się z ziemi i pobiegłem do mojej jaskini. W jej wejściu leżała kartka. Podniosłem ją i powoli przeczytałem tekst znajdujący się na niej... 
- Diletta - Wyszeptałem załamującym się głosem. Bardzo ją lubiłem mimo, że nie okazywałem tego ani jej, ani nikomu innemu. W tej chwili dotarło do mnie po co moje serce zaczęło bić. Od zawsze należało do niej... i należeć będzie już do końca. Zacząłem biec w stronę, w którą prowadził mnie jej zapach. Po chwili zaczęło padać. Deszcz zaczął zacierać jedyne ślady, które prowadziły mnie do tej cudownej wadery. W pewnej chwili przystanąłem na środku polany... brak zapachu, brak śladów. Tylko błoto i woń powietrza po burzy. Zacząłem panicznie się rozglądać. Nie wiem czemu myślałem, że mogę ją stracić. Z ostatkiem nadziei dostrzegłem jaskinię i wyczułem delikatny zapac . Zajrzałem do środka... na posłaniu leżała ta, która się we mnie zakochała. Nachyliłem się nad nią przytknąłem pysk do jej ucha i wyszeptałem: 
- Kocham cię... 
Wadera poruszyła uchem i powoli otworzyła oczy. 

< Diletta... co na to powiesz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!