wtorek, 7 kwietnia 2015

Od Notte - Smocze piekło [Quest #2]

Szłam ciemnym lasem gorączkowo się rozglądając. Wśród ptaków widać było wyraźne poruszenie. Przejęte skakały z drzewa na drzewo, ale najbardziej zadziwiło mnie to, że teraz im byłam bliżej serca lasu tym mniej było tam zwierząt, a zawsze roiło się tam od dzików, wiewiórek, ptaków, jeży czasami nawet zajęcy. Stąpałam cicho i powoli, a miękka trawa pode mną szeleściła. Co jakiś czas obok moich łap wiły się węże szukając schronienia. Na kamieniach małymi grupkami siedziały skulone jaszczurki. Czemu w samym sercu lasu pozostały tylko gady? Leśna ścieżka zdawała się nie mieć końca. Księżyc blado ją oświetlał, a gwiazdy migotały na niebie. Teraz podczas wiosny rosły tutaj przepiękne kwiaty. Szłam dalej przed siebie. Zatrzymałam się, bo przykuło moją uwagę coś dziwnego. To była roślina. Podeszłam bliżej. Zdziwiona przekrzywiłam głowę. Co w lesie robiła czarna róża? Po namyśle ruszyłam dalej próbując odgadnąć ten fakt. Nagle usłyszałam przeraźliwy ryk. Zaczęłam biec szybko w stronę, z której usłyszałam ów dźwięk. Gdy dobiegłam do celu prawie zemdlałam ze strachu. To był smok i to światła! Schowałam się za drzewem ciężko dysząc. Jednak coś mnie ciągnęło, żeby z nim zawalczyć. Popatrzyłam w jego stronę. To była smoczyca, która pilnowała jaja. Właściwie jeżeli udałoby mi się wykraść jajo mogłabym go wychować i mieć smoka. I to takiego, który by mnie ochronił. Uważnie przyglądnęłam się smoku. Był cały szary, a jego ciało pokrywały dziwne świecące pasy i runy. Jego oczy pozbawione źrenic zdawały się być po prostu oczodołami wypełnionymi światłem. Nie miała też przednich łap. Miała tylko tylne i skrzydła. Nad jej głową wisiała kula światła, która najbardziej wywoływała u mnie strach, gdyż mogła nią atakować. Powoli skradając się podeszłam do stwora. Ataki normalne nic tu nie zdziałają. Trzeba użyć czarów. Pisnęłam bardzo głośno, a smok na chwilę zamknął oczy. Już zdechł? Tak szybko? Zaczęłam wyciągać spod niej jajo. Jednak nie mogło być tak łatwo... Smoczyca się obudziła. Zaryczała bardzo przeraźliwie i uderzyła we mnie masywną łapą. Pozostawało mi użyć moich muzycznych mocy. Zapiszczałam trochę innym tonem i potwór już nie słyszał. O krok bliżej do zwycięstwa. Musiałam ją odpędzić od jaja, bo nie miałam zamiaru jej zabijać. Zdenerwowany smok zeskoczył z pilnowanego obiektu i ruszył za mną w pogoń. Wzbiłam się w powietrze mając nadzieje, że nie umie ziać ogniem. Na szczęście jedyne co teraz robiła to próba uderzenia mnie świecącą kulą. Niestety chyba tak łatwo nie pójdzie. Trzeba będzie ją zabić. Zaczęłam pikować do wody. Gdy byłam stosunkowo blisko zmieniłam skrzydła w płetwy. Wślizgnęłam się do wody. Ku mojemu zdziwieniu to był podwodny korytarz. Teraz sprzyjało mi to, że nie potrzebuje tlenu. Korytarz był bardzo długi. W oddali było jeszcze słychać załamany ryk smoka. Była dalej nad brzegiem. Wyszłam na powierzchnie małym jeziorkiem. Przemieniłam płetwy na skrzydła. Obejrzałam się gdzie jestem. Byłam obok jaja smoka! Usadowiłam się na nim i złapałam, by odlecieć. Leciałam z trudem, gdyż jajo było ciężkie. Zobaczyłam za chmurami kontury smoka. I to nie byle jakiego... Smocza mamusia zauważyła mnie jak kradnę jej maleństwo. 
- Świetnie...
Podleciałam niżej, a smok za mną. Zgubiłam ją i poleciałam do mojej jaskini. Starannie schowałam jajo pod puchem i wyleciałam, aby pozbyć się smoka raz na zawsze. Siedziałam na wysokim drzewie i zaraz tak jak myślałam przyleciał smok. Popatrzyłam jej w oczy. Zamknęła je i żałośnie zaryczała. Wiedziałam, że udało mi się pozbawić jej wzroku. Smok upadł na ziemie z hukiem. Podeszłam do niego. Wgryzłam się w masywną szyje przegryzając mu tchawice. Zaczął się dusić. Pozostawiłam go w takim stanie i poleciałam do jaskini. Podeszłam do jaja.
- No mała. Jakby cię tu nazwać? Może Lotta? Tak, bo z twoją matką musiałam stoczyć bój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!