środa, 8 kwietnia 2015

Od Firefly - Przeszłość... [Quest #1, cz 1]

Krople deszczu skapywały po wejściu jaskini, uderzając o podłożę. Co jakiś czas uderzał piorun, akompaniując spadającej wodzie. W takich właśnie okolicznościach przyszłam na świat, zaraz za moim bratem. Wataha była ciekawa kolejnych szczeniąt narodzonych w stadzie. Dni mijały, a my nabieraliśmy sił. Niestety jedyne co znaliśmy, to deszcz, przez co każdego ranka miałam do czynienia z zadziornym i irytującym bratem gryzącym mnie w ucho, aby zabić nudę. Pierwszy miesiąc to on wygrywał. Po tym okresie to on stał na straconej pozycji. Tłukliśmy się do czasu, aż któryś z rodziców nas nie rozdzielał, co często kończyło się burą Amanz'a.
Tak też spędziliśmy swoje pierwsze miesiące życia. Oglądaliśmy po prostu deszcz. Znaczy ja, bowiem mój brat biegał jak oszalały, wpadając w każde możliwe zarośla. Był niesamowitym dzieckiem. No nic, ale mniejsza z nim. Ta opowieść chyba miała dotyczyć mnie. Opowiadanie o sobie jest nie lada wyczynem. To tak jakbyś miał wymienić w sobie 10 zalet... przynajmniej w moim odczuciu. Wracając do rzeczy:
Od samego początku coś mówiło mi, że jestem wilkiem ognia. A nie to tylko rodzice... mówili, że woda w dużych ilościach może mi zaszkodzić. Jak to szczenie nie posłuchałam ich i któregoś jakże deszczowego południa, dałam się namówić bratu na zabawę poza jamą. Nie skończyło się to dobrze, bowiem pół godziny po wyjściu czułam jak opuszczają mnie siły. Ciężko było mi nawet zaczerpnąć tchu. Powieki robiły się coraz cięższe, a łapy odmawiały posłuszeństwa. Z trudem wykrztusiłam z siebie imię brata. Ten zawlókł mnie pod zadaszenie groty, po czym pobiegł po jakiegokolwiek wilka. Ten kazał się medykiem i dość szybko podjął próbę ratowania mojego życia. Dni mijały, a ja nie powracałam do zdrowia. Sprawą zainteresowała się samica alfa, która również posiadała żywioł ognia. Gdyby nie jej pomoc, zapewne umarłabym na legowisku zmartwionych rodziców. 
***
Tydzień później mój stan był wystarczający dobry, by móc swobodnie poruszać się po jaskini. Nadal nie mogłam jednak opuszczać jamy. 
-Cholerny deszcz- warczałam do siebie, widząc każdego ranka, mokrą glebę.
Złość okazała się na tyle duża, że pozwoliła mi odkryć moją moc- Samozapłon.
Furia sprawiała, że me ciało pokrywał żywy ogień. Jak odkrywałam kolejne moce?
Powiedzmy, że dobry stróż czuwał nade mną do czasu krwawej bitwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!