I close my eyes and levitate
Właśnie w tym momencie zamknęłam oczy i zaczęłam lewitować (czyli dla osób, które nie wiedzą, co to znaczy- unosić się w powietrzu, zastygnąć w powietrzu) wrogowie podbiegli, aby zobaczyć to zjawisko, a ja w tym czasie zaczęłam świecić. Świeciłam zachęcającym blaskiem, a kiedy znęcone wrogie wilki się zbliżały, i dotykały światła- ginęły na miejscu, jak porażeni prądem. Świeciłam tak przez minutę, może półtorej, aż w końcu zeszłam na ziemię i zaczęłam walczyć normalnie, żeby znów powtórzyć numer ze świeceniem musiałam zebrać w sobie moc, a trwało to dość długo. Jednak to wcale mnie nie zniechęciło. Walczyłam dalej, aż nagle natrafiłam na dziwnego przeciwnika, który zamiast walczyć unikał tylko ciosów i stał w miejscu. Rzuciłam się na niego w pewnym momencie i powaliłam go na ziemię w niemal tej samej chwili usłyszałam za plecami krzyk:
-Sonea!- zabiwszy wilka spojrzałam za plecy i zobaczyłam za sobą czarnego basiora. Reszta wydarzeń przebiegła, jak w filmie: czarny basior został odepchnięty przez innego brązowego wilka, który na pewno nie był z naszej watahy.
-Kim jesteś?- zapytałam nie przerywając walki- Skąd znasz moje imię?- wilk spojrzał na mnie zabijając kolejnego wilka.
- Nie ważne kim jestem. Posłuchaj: zostałem wysłany by ci pomagać w razie kłopotów...
-Nie miałam kłopotów- odpowiedziałam rozdrażniona tym, że nie chciał odpowiedzieć na moje pytania i zarazem wściekła tym, że myślał, iż sobie nie poradzę. Może i miałam kłopot, ale czy to powód, żeby się wtrącał?
-Miałaś.- odpowiedział z lekkim śmiechem.
-Nawet jeśli to nie odpowiedziałeś na moje pytania.- odparłam zabijając kolejnego wilka
- Nazywam się Signal.- odparł uderzając czarnego osiłka pazurami w szyję z taką siłą, że ten zginął na miejscu. Jedynie jego drgające ciało było dowodem tego, że powoli umiera w męczarniach.
- Skąd mnie znasz?- zapytałam na chwilę przerywają walkę tylko po to, żeby odwrócić się za siebie i nie popełnić poprzedniego błędu.
- Od mojego zleceniodawcy.- odparł mało szczegółowo. Spojrzałam w miejsce gdzie toczył walkę... a właściwie miał, ją toczyć, bo nagle zniknął. Zdumiona tym wszystkim powróciłam do walki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!