Sycylia - Pomarańczowy
Selena - Fioletowy
Wyruszyłam z córka na wojnę ...Trochę się o nią bałam , ale przecież jest już dorosła .Ma partnera .
- Więc co robimy ?
Wojna . Pierwszy raz walczyłam nie używając strzał . Wcześniej nie mogłam .. Ale od kalendarzowej zimy do kalendarzowej wiosny miałam normalny ogon. byłam tym ucieszona ...
- Może młyńskie koło ?- odpowiedziałam i usiadłam .
- Doskonale . - Sycylia szybko kazała mi wstać i zrobiliśmy koło .
Zaczęliśmy się delikatnie ruszać . Az tu nagle i niespodziewanie znaleźli się pierwsi wrogowie .Nasze koło zaczęła się toczyć , aż w końcu po prostu nie było nas widać...Była tylko pomarańczowa mgiełka , brokat i błyskawice . Z łatwością załatwiliśmy tuzin wrogów .
Było doskonale !Teraz jeszcze jedni ... A jeszcze muszę przyznać , że nie męczyliśmy się . Nasze mięśnie znosiły gorsze męki , takie jak ludzka , zwierzęca flaga . ale dobra nie czas na to . Nasze koło toczyło się i toczyło .. Toczyło się po górach . Jedyną trudnością był piasek ...
Piasek mi w ogóle nie przeszkadzał , ale selenie chyba tak ... Mnie raczej bolało jak natrafiliśmy na ostry kamień .
- Uwaga ! - zawołałam i telepatatycznie przekazałam jej , że musimy się jeszcze lepiej rozpędzić bo tam stało stado mocnych basiorów ...
Zrozumiałam ostrzeżenie matki . Tak się rozpędziliśmy , że za nami ziemia zaczęła się palić . Czuliśmy ogień , ale on nas nie parzył . To był nasz żywioł.
Rozbiliśmy gromadę basiorów ! zapalili się i poparzyli . Przy czym niektórzy zostali połamani . Z końcu zatrzymaliśmy sie pod wielkim kamień , obmyślając plan ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!