- Może, ale to tylko wasze PRZYPUSZCZENIA. Moja wersja jest zupełnie inna.
- Czyli? - zapytała Jenn lodowaty tonem.
- Taka, że on poszedłby do którejś z Alf z Watahy Apokalipsy i zdała raport o zabiciu jego towarzyszy, a wtedy....mielibyśmy na głowie całą gromadę wrogów, z którymi raczej byśmy sobie nie poradzili.
- Czy Ty zawsze musisz zakładać najgorszą wersję?! - dociekał Kazan.
- Dzięki temu wciąż żyję i jeszcze nie poniosłem żadnych poważnych obrażeń, jak wy dwoje.
Zauważyłem, iż spokrewniony ze mną basior ma ochotę się na mnie rzucić, ale powstrzymał się. Zamiast tego powiedział bardzo cicho i wolno:
- Skąd Ty niby o tym wiesz?
- Widziałem jak szliście w stronę jaskini dla rannych.
<Jenn, co było dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!