poniedziałek, 6 stycznia 2014

Od Karen'a - Wojna, którą nie jestem zachwycony...

Ucieszyłem się, że nie muszę walczyć, bo na prawdę tego nie lubię. Kilka dni po rozpoczęciu wojny, mój humor bardzo się popsuł, ponieważ wroga wataha dotarła na nasze tereny i musieliśmy ich bronić, pod dowództwem Hekate.
Walczyłem z jakimś basiorem, który był bardzo silny i jednym szybkim ruchem przycisnął mnie do ziemi. Podniósł łapę, aby zadać mi cios, który miał zakończyć moje życie.
Nagle ciężki samiec upadł nieprzytomny na ziemię, a ja nad sobą ujrzałam Hidatsę, która mnie uratowała.
- Karen, wstawaj i walcz! - Krzyknęła.
- Kiedy ja nie chcę... - Odpowiedziałem.
- Jak to?
- Tak jakoś... Nie lubię zabijać...
- Ach, przestań. - Fuknęła i ruszyła mierzyć się z kolejnym wilkiem, ja postanowiłem szybko pobiec do Hekate.
- Hekate? - Zapytałam. Wadera sprawowała nad nami piecze i pilnowała, by nikomu nie stała się krzywda.
- Karen, o co chodzi? - Spytała.
- Czy mogłabyś mnie przydzielić do oddziału pilnującego szczenięta?
Po moim długim namawianiu Hekate zgodziła się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!