Kiedy zobaczyłam tam Mortimer'a, nie byłam zachwycona jego widokiem, słyszałam, że jest podobno bardzo niedobry i śmieje się z uczuć takich jak miłość. Może kiedy sam tego doświadczy, zmieni zdanie.
- Skończyłyśmy. - Oznajmiłam. - Widzę, że wy też.
- Owszem, ale... - Zaczął Kazan, ale Mo rzucił mu lodowate spojrzenie.
- Ale? - Spytałam, rzucając to samo Mortimer'owi.
- Widzisz tamtego wilka? - Kazan skinął głową na trupa białego wilka i kontynuował. - Mo go zabił, a był w wieku Alestrii i Olimpias. Chciałem mu darować życie, aby jeszcze się nim nacieszył...
- Rozumiem. - Odpowiedziałam.
- A ja nie. - Odparł Mo. - Wróg to wróg.
- Ale zawsze może się zmienić na lepsze. - Powiedzieliśmy razem.
- Przerażacie mnie. - Mówił Mortimer. - Gustaw wydał rozkaz, to go wykonuję, bez względu na wszystko.
- Zniżasz się do poziomu tych, którzy zamordowali Torcidę, Cytadelę, Maxsymiliama i kilka innych wilków! - Powiedziałam podchodząc bliżej ciała młodego wojownika. - Może gdybyśmy darowali mu życie, ujrzałby swój błąd.
< Kazan? Mortimer? Nie miałam za bardzo pomysłu... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!