czwartek, 23 stycznia 2014

Od Bandit'a - C.D. opowiadania Ysabeau ''Wojna...''

   Podszedłem do trupa. 
 - To nikt z naszych. - Oznajmiłem stojącej dalej waderze.
 - Na pewno? - Upewniała się Ys.
 - Tak. - Odpowiedziałem. Nagle usłyszałem z odległości około 300 metrów jakieś dźwięki podobne do tętentu kopyt, ale to były wilki.
 - Słyszałeś? - Spytała Ysabeau.
 - Owszem. Zwabił ich zapach zgniłej krwi, idą sprawdzić kto to, by uzupełnić raport dla alfy.
 - Ukryjmy się. - Powiedziała wchodząc w krzaki. - To będzie zasadzka. Żadnego raportu nie dostarczą. 
 - Zgoda. - Powiedziałem z uśmiechem. 
 - Zbliżają się. - Powiedziała Ys, kiedy wilki były już prawie za zakrętem. Była ich piątka - dwie mocno umięśnione i wysokie wadery, dwa smukłe samce, i jeden niewielki i słaby basior, o jasnobrązowym kolorze sierści. Wyskoczyliśmy i natychmiast rzuciliśmy się do walki. Ys wzięła wadery, ja basiory, ale mały uciekł z mojego zasięgu wzroku. 
   Rozprawiliśmy się ze wszystkimi wilkami.
 - Raz, dwa, trzy, cztery?! A gdzie ten młody?! - Spytała.
 - Dobre pytanie. - Odpowiedziałem rozglądając się.
Po chwili usłyszeliśmy wycie sporej gromady wilków, po chwili stanęły tuż przed nami, a na ich czele stał ten mały wilk...
 - To ich widziałem przy ciele córki bety! - Krzyknął.
 - Zatem zabijemy ich. - Rzekł jeden z większych basiorów. - Pomścimy moją siostrzenicę! 
Wilki ruszyły na nas, a ja miałem tylko jedną, starą szpadę do obrony...

< Ysabeau? Co wydarzyło się później? Wyszliśmy z tego starcia cało? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!