Dziś Sheira miała bardzo dziwny urywek snu, w którym widziała, że wykonuje pewien gest. Gdy sen się skończył, wstała z posłania ziewając, Airis siedziała tuż obok niej, wpatrując się w leżącą waderę.
- Witaj Aris. - rzekła Sheira.
- Witaj. - powiedziała tygrysica.
- Ty... Mówisz? - zdziwiła się wadera
- Jak widać. Pójdziemy na polowanie? - spytała Airis z delikatnym, ledwo widocznym uśmiechem.
- Dobrze... - odpowiedziała wadera i założyła pustą torbę na grzbiet.
Biegły poszukując zwierzyny, było całkiem sporo do wyboru.
- Co powiesz na... Nietoperze? - zapytała tygrysica.
- Nigdy nie polowałam na nie... Możemy spróbować. - odpowiedziała wadera biegnąc do jakiejś ciemnej jaskini, której nikt nie zamieszkiwał. Krzyknęła, aby wystraszyć trochę nietoperze, te zaczęły lecieć wprost na nią. Złapała jednego, zagryzła, puściła i powtarzała to kilka razy, tygrysica robiła to samo. Udało im się upolować dziewiętnaście nietoperzy.
- Co z nimi zrobimy? - spytała tygrysica.
- Możemy zanieść je do Alf. - odpowiedziała wadera.
Sheira i jej towarzyszka wyszły z jaskini, po czym powoli kierowały się do jaskini Alf Watahy Krwawego Wzgórza.
***Po kilku godzinach***
Dotarły do jaskini, Sheira wzięła torbę z nietoperzami do środka, a tygrysica szła tuż za nią.
- Star? - powiedziała wadera rozglądając się po pięknej jaskini, szukając alfy.
- Tak, Sheiro? - rzekła alfa podchodząc do wadery.
- Star, mam coś dla ciebie... - mruknęła cicho, ukłoniła się i wyjęła nietoperze z torby.
- Bardzo dziękuję ci za ten wspaniały prezent. - rzekła oblizując się. - Na pewno się przydadzą... - dodała wadera.
- Pa. - wadera pożegnała się z alfą i wyszła z jaskini.
Wadera i jej towarzyszka kierowały się w stronę ich jaskini, było już ciemno.
- Airis... - mruknęła wadera, a chłodny wiatr delikatnie poruszał jej futrem.
- Tak? - rzekła tygrysica.
- Dziękuję, że mi towarzyszysz. - mruknęła wadera z uśmiechem patrząc się przez chwilę na wielką tygrysicę.
***Kilkanaście minut później***
Sheira i jej towarzyszka dotarły do jaskini, tygrysica położyła się na posłaniu, a Sheira ponownie wyszła z jaskini. Wadera poczuła dziwne zimno, chociaż na zewnątrz jaskini już było naprawdę niewiele śniegu. Wadera postanowiła rozpalić ognisko, aby trochę się ogrzać. Poszła do pobliskiego, ciemnego lasu po trochę drewna na opał. Pozbierała sporo suchych patyków z ziemi i położyła je w jednym miejscu. Wzięła dwa kamyki i próbowała wytworzyć iskrę pocierając kamienie o siebie. Suche drewno zaczęło płonąć, a płomień ogniska emanował przyjemnym ciepłem.
- *Tak łatwopalni...* - pomyślała, a jej łapa zaczęła płonąć.
Wadera nie czuła się źle, nie czuła, że jej łapa zaczyna powoli się spalać, tak się nie działo. Nagle płomień na łapie wadery zgasł. Wadera usłyszała cichy szelest, użyła gestu, który widziała we śnie... Zadziałało. Łapa wadery zaczęła płonąć, okazało się, że mały zając wywołał ten dźwięk. Wadera rzuciła się na niego, zabiła go, podpaliła na chwilę po czym zaczęła zajadać. Wilczyca zgasiła ognisko polewając je wodą, wróciła do jaskini i położyła się do snu.