- Nie martw się. - Wtuliłam się w jego futro. - Na pewno to zrozumie. Poza tym, samce w mojej rodzinie mają to do siebie, że zaraz po urodzeniu mają otwarte oczy. Będziesz mógł im pokazać, na czym twa praca polega. - Powiedziałam.
- Nie wydaje ci się to ryzykowne? - Pytał Ian.
- W razie czego będę ci towarzyszyć.
- Ech... Zobaczymy. - Nie był zbytnio zachwycony pomysłem... Ja z resztą też niezbyt widziałam swe szczeniaki tuż po urodzeniu na dworze i to jeszcze na placu budowy jaskini!
- Nie, masz rację, to zły pomysł. - Westchnęłam. Po krótkiej wymianie zdań, uznaliśmy, że pora spać. Następnego dnia od razu obudziłam się z bólem brzucha.
- Ian? - Szepnęłam, a ten natychmiast podniósł głowę.
- Tak? - Zapytał. - Co się dzieje?
- Już czas. - Odszepnęłam. Wilk dość szybko zrozumiał, o co mi chodzi i poleciał jak strzała po Ginewrę. Ta odebrała poród i urodziłam 2 zdrowych chłopców, zgodnie z moimi oczekiwaniami.
< Ian, jak masz coś do dodania - proszę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!