Do naszej jaskini wkroczył nagle King. Ginewra spojrzała na niego, potem na mnie, a potem wbiła wzrok w ziemię. Niezauważalnie dla innych, położyłem swoją łapę na jej. Spojrzała na mnie wzrokiem, który po prostu kocham. Ogólnie Ginewra jest taka kochana, a mamy tak mało czasu dla siebie...
- Chciałbym się zgłosić do ataku na ludzi. - Powiedział King, a Ginewra spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Rozumiem. - Odpowiedziałem. Już brałem powietrze, by dodać jeszcze jedno zdanie, ale Ginewra mnie wyręczyła.
- Odezwiemy się, kiedy wyłonimy dziesięciu najlepszych. - Powiedziała.
- A zatem będę czekać. - Uśmiechnął się King i zaczął wychodzić.
- I jeszcze jedno. - Rzekłem, a basior odwrócił się do nas.
- Tak? - Spytał.
- Gratulujemy szczeniaków. - Odparłem.
- A właśnie! - Przypomniał coś sobie. - Ginewro, wiadomo ile ich będzie?
- Cztery. - Odpowiedziała. - Dwie samiczki i dwa samce.
< King, co dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!