Przyjrzałem się uważnie Jez i po chwili nareszcie się odezwałem.
- Póki co musimy czekać na resztę. - Powiedziałem.
- Resztę? - Spytała Jez rozglądając się.
- Jeszcze kilka wilków biegnie w tą stronę, widzisz? - oczy wadery wbiły się w pole bitwy. - To ta ''reszta''
W końcu, kiedy ostatni wilk był na skałach, zacząłem wyjaśniać o co kaman.
- Wroga wataha podzieliła się na dwa odziały. Połowę widzicie tu - wskazałem pole bitwy - Natomiast druga połowa atakuje obecnie nasze tereny i wilki które oficjalnie nie biorą udziału w wojnie. Stało się to przed wybuchem owej wojny... Otóż wilki te zakradły się od wschodniej strony terenów i rozbiły obóz po drugiej stronie terenów, na przeciw nas. Wy, wraz ze mną udacie się na odsiecz, podczas gdy Lyx zajmie me miejsce tu.
- Co zrobimy? - Spytał ktoś.
- Kilka dni, może 2-3 powalczymy, potem postaramy się zapędzić wrogie wilki, o ile jakieś zostaną, na pole bitwy, by tu się z nimi rozprawić. Wszystko jasne? - Spytałem na koniec. Kiedy wspólnie kiwnęli głowami, uznałem, że jesteśmy gotowi iść.
Zatem zgodnie z mą wolą, poszliśmy na odsiecz, ale musieliśmy pozostać niezauważeni przez wroga.
Cudem się udało!
Teraz zmierzamy w stronę naszych terenów. Wysłałem wszystkim tam się znajdującym następujący komunikat:
Wyruszamy z odsieczą. Czekajcie na nas i nie poddawajcie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!