Dzisiejszego ranka obudziły mnie skurcze przedporodowe, które z minuty na minutę stawały się coraz silniejsze. Oznaczało to, iż moment narodzin moich kolejnych dzieci jest już bardzo blisko. Szturchnęłam,więc śpiącego jeszcze koło mnie King'a., aby go o tym zawiadomić. Na całe szczęście zareagował dosyć szybko - po chwili był już w pełni rozbudzony i dociekał:
- O co chodzi?
Spojrzałam z tajemniczym uśmiechem najpierw na mój brzuch, a potem na niego i odrzekłam:
- Chyba nadszedł już czas.
- Ale na co? - zapytał nic nie rozumiejąc.
- Na narodziny naszych kolejnych dzieci. - wytłumaczyłam cierpliwie.
- Czyli mam iść po Ginewrę? - upewnił się.
- Tak, i to jak najszybciej.
Po tych słowach basior wyszedł z jaskini. W ciągu pół godziny wrócił w towarzystwie Alfy.
- Dobrze, że przybyłaś tak szybko. - przywitałam ją.
<Ginewra, kontynuuj, proszę.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!