Nie spaliśmy. Ja, Ginewra, Patton, Makka i Toxy spotkaliśmy się w naszej jaskini, aby trochę pogadać. Toxy czuła lekkie skrępowanie, ponieważ nie miała nikogo, o kogo mogłaby się oprzeć i do kogo mogłaby się uśmiechnąć.
- Wiecie, gdzie może być Valixy? - Zagadnęła Ginewra w obawie o siostrę.
- Niestety, nawet jej partner nic nie wie. - Odpowiedział Patton.
- Martwię się o nią. - Westchnęła.
- Wiemy. - Odparła Makka. - Ale niestety nic w tej sprawie nie możemy zrobić.
- Może jest u Hadesa? - Dociekałem.
- Znów? Nie. Może poszła po moją siostrę, Galadierę. Myślała, że jestem na tyle głupia, by nie wyczuć, że ona po prostu nie żyje. - Odpowiedziała.
Właśnie wtedy wbiegł Mortimer i powiadomił nas o przykrych okolicznościach, jakie spotkały Elinor. My tu sobie rozmawiamy, a tymczasem jakaś wadera cierpi lub może już być martwa.
- Ile nas jest? Ja, Ginewra, Makka, Patton, Toxy i Mo... Sześcioro. Trochę za mało. Wiem! Patton, biegnij no po Brad'a i Breg'a! - Powiedziałem. Wilk ruszył i już go nie było. W tym czasie zdążyliśmy omówić kilka szczegółów.
- jak byli zbudowani? - Pytała Toxy.
- Średnio. Mieli przewagę liczebną.
- Hmm... Wiesz, może to jeden z gangów. - Przypuszczałem. - Napadają na wilki, a potem żądają od watahy sporego okupu.
Nie mogliśmy kontynuować rozmowy, ponieważ Patt już wrócił w towarzystwie basiorów.
- Moi drodzy! - Krzyknąłem. - Musimy odbić Elinor. Wyruszamy teraz i napadamy na grupę jedenastu wilków, które ją uprowadziły. I uwaga - nikt nam nie pomaga. Nas jest osiem, ich jedenaście. Ginewra będzie mi wszystko meldować z klifu, więc można powiedzieć, że siedem. Damy radę.
Tak oto ośmiorga wilków pod osłoną nocy ruszyło, aby uratować swą przyjaciółkę i odzyskać jej oraz swój honor...
< Mortimer? Rozpisz to jakoś, daj dokończyć komuś, kto idzie z tobą ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!