Poparzyłem Carli prosto w oczy i już wiedziałem skąd to pytanie.
- Nie jest tak, jak myślisz, że jest! Pytałem od tak. Miałem po prostu nadzieję, że opowiesz mi coś o swoich dziejach, kiedy już trafiłaś do watahy. Ile wojen masz na koncie, jak długo piastujesz swoje stanowisko...? - Mówiłem.
- Uff... - Odetchnęła. - To dobrze.
- A zatem wracając.
- Tak?
- Od jak dawna jesteś wojowniczką?
- Hmm... Właściwie od chwili, kiedy się tu dostałam.
- Zdarzyło ci się kiedykolwiek myśleć nad opuszczeniem watahy?
- Nigdy. Zawsze walczę do końca. I tu też tak będzie.
- Hmm... Cóż, a zatem mam jeszcze jedno pytanie. Chciałabyś wybrać się do wioski ludzi, by ich przepędzić.
- Zgłosiłam się, ale wszystkiego dowiem się w swoim czasie.
- Tak... - Westchnąłem.
- A ty? - Zapytała. Po chwili uznała z pewnością, że to pytanie było zbędne, wystarczyło na mnie spojrzeć.
- Niestety, ja się nie zgłosiłem. - Powiedziałem.
- Nie? A dlaczego? - Dociekała.
- Jak pewnie wiesz, ilość miejsc jest ograniczona. Dla mnie miejsca już nie ma?
- Kto tak mówi?
- Gustaw i Ginewra mnie o tym zawiadomili. - Westchnąłem. - I tak bym został, aby pilnować naszego domostwa. Jeżeli będziesz mnie tam potrzebowała, wyślij mi sygnał przez telepatię. Wtedy przyjdę ci z pomocą.
- A skąd wiesz, że tam pójdę? Może mnie nie wybiorą?
- Ciebie? Ty już jesteś wybrana. - Uśmiechnąłem się.
< Carla? Ja mam wenę jak ta lala >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!