Kiedy ujrzałem wtedy Glimmer walczącą z tą waderą, byłem pewny, że wygra. Jednak tak się nie stało. Mimo mojego oporu, puściła się łza. Kiedy zostałem sam, nie łkałem. Nie ma tego w zwyczaju. Z moich oczu po prostu lecą łzy i tyle.
I nagle widzę Glimmer przed sobą, która w dodatku wymawia moje imię. W tym samym czasie dostałem telepatyczny sygnał od Gustawa, że to prawdziwa Glimmer. Zatem bez zastanowienia, kiedy tylko ją zobaczyłem, rzuciłem się jej na szyję i pocałowałem.
- Myślałem, że... Ta walka... Wadera... A potem... Już cię nie widziałem... Ja... Dzieci... A teraz... - Mówiłem urywkowo nie posiadając się ze szczęścia i roniąc kolejne łzy, tym razem łzy radości.
< Glimmer? Brak weny... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!