Chodziłam po śniegu (patrzyłam na swoje ślady). Było mi zimno, to postanowiłam się gdzieś schować. Szłam dalej, gdy nagle zauważyłam jaskinię. Pomyślałam chwilę...
- Może tutaj się schowam?! - Zapytałam samą siebie. No i pomyślałam, że to będzie bardzo dobry pomysł, a jednak okazało się, że nie miałam racji. Jak tylko weszłam i się rozgościłam, usłyszałam za mną jakiś oddech, powoli odwróciłam głowę i zobaczyłam ogromnego wilka. Wstałam i jak najszybciej odbiegłam. Pędziłam jak wiatr, a wilk krzyczał za mną:
- Czekaj! Nic Ci nie zrobię!
Ale byłam już za daleko, żeby go usłyszeć. Wilk został sam trochę zawiedziony. A ja nadal pędziłam (jak ten struś pędziwiatr).Gdy dotarłam do mojej watahy, tam czekał jeleń.Wilki się trochę przesunęły (bo nie chciałam się przepychać) i zjadłam najpyszniejszego (zaraz po tym jeleniu złapanym z Gustawem) jelenia na świecie. Gdy byłam już syta, a mój pysk był cały we krwi, opowiedziałam watasze o tej jaskini i wilku. Wilki najpierw nie wierzyły, ale jak też poszły w tamto miejsce, co przedtem ja i też zobaczyły tą jaskinie, ale tam nie weszły. A ja położyłam się w norze i rozmyślałam o wilku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!