Wadera wygodnie leżała na ziemi. Bez żadnych zmartwień radowała się pogodą. W prawdzie mówiąc, pogoda była niczego sobie, lecz nie jest ona idealna. Ponownie wskoczyłam na drzewo, gdyż na ziemi zbierało się coraz więcej wody. Mogła ona wywołać u mnie wyładowanie elektryczne, a zbytnio tego nie oczekiwałam. W końcu stawałam się coraz głodniejsza. Zaproponowałam waderze szybki wypad na polowanie.
- Może, polowanie nie zaszkodzi? - opuściłam głowę w kierunku wadery - takie marne stworzenie, to raczej za mało
Skierowałam wzrok ku resztkom zająca.
- Nie pogardzie - rozciągnęła się po ziemi, a następnie podpierając łapą pobiegła w inny kierunek
Bez wahania powędrowałam za nią, lecz drogą po drzewach.
***
Droga nie była długa, gdyż nieopodal wcześniej wspomnianego miejsca, natknęłyśmy się na pełną rodzinę dzików, aktualnie buszujących przy stawie. Wadera zwinnie skryła się za zaroślami. Ja jedynie wybrałam miejsce na drzewie które był bardziej zalistnione. Zwierzyny było sporo, więc zwykły atak na nie był najgorszym pomysłem. W końcu, wadera przystąpiła do działania. Przejechała łapą po ziemi, przywołując dwa rodzaje zjaw. Jedna była agresywna, a druga spokojna. Zapewnię miała ona zamiar opętać najstarszego osobnika. Miałam rację, szybko wykonała atak. Byłam pod wrażeniem, lecz musiałam wymyślić coś podobnego. Cichego, a zarazem śmiertelnego. Po chwili, wolnym krokiem zdjęłam maskę, a następnie zaszeleściłam liśćmi. Nic... żaden osobnik się nie pofatygował, aby zwrócić na mnie wzrok. Ponownie zaszeleściłam. Tym razem odwrócił się jeden z dzików. Użyłam paraliżu sennego, aż w końcu opadł. Żywy, lecz nie zdolny do poruszania się.
<BloodyWolf? Wybacz, za opóźnienie ;c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!