Ja i Sasha polowaliśmy. Sasha gdy wytropiła królika i mocno zaciągnęła jego woń, wyglądała tak śmiesznie, bo zmarszczyła nos. Zaśmiałem się cicho.
- Z czego się śmiejesz, Kashu? - zapytała.
- Bo jak ty zmarszczyłaś nos, wyglądałaś tak śmiesznie! - powiedziałem śmiejąc się.
- Haha, bardzo śmieszne. - powiedziała Sasha i wepchnęła mnie w dużą zaspę.
Gdy wstałem miałem śnieg na głowie.
- I tu jest się z czego śmiać! - zaśmiała się Sasha. Wykopałem się i otrzepałem futro.
- Sasha? Mógłbym cię o coś zapytać? - zapytałem.
- Przecież już zapytałeś. - powiedziała uśmiechając się.
- Czy ty i Gustaw jesteście sobie bardzo bliscy? - zapytałem. Sasha odwróciła się i zrobiła poważną minę.
- Nie. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. - powiedziała. - A czemu tak myślisz? - zapytała.
- No wiesz... Spędzacie ze sobą dość dużo czasu. - powiedziałem.
Sasha powiedziała ,,Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi"z nie spokojem, pocałowała mnie.
- Ale przecież Gustaw jest z Ginewrą, a ty ze mną. - powiedziała.
Nadszedł wieczór. Siedzieliśmy na wzgórzu i patrzyliśmy na księżyc. Wtedy zaczęła się sielanka. Sasha zawyła pięknie do księżyca i popatrzyła się na mnie. Też zawyłem i patrzyliśmy się na siebie. Złapaliśmy się za łapy i wyliśmy. Usłyszeliśmy Gustawa, jak donośnie zawył. Sasha popatrzyła się na niego. Tak pięknie wyglądała w świetle księżyca. Po chwilki zawyła cała wataha. Czułem się jak by to był właśnie wspaniały wieczór.
< Sasha? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!