Szukaliśmy z Gustawem trufli. Minęliśmy ośnieżony las. Gustaw nagle oderwał kawałek płaskiej kory i na niej usiadł.
- Wsiadaj! - powiedział, więc usiadłam na przodzie.
- Co ty chcesz...?
Miało być: co ty chcesz zrobić, ale Gustaw odepchnął się i jechaliśmy po śniegu po stromej górze.
-Ale super,co nie?!-zapytał Gustaw.
-Oszalałeś?!-zapytałam.
-Bynajmniej.-odpowiedział.Gdy nagle znikąd pojawiła się przed nami choinka!
- Zakręt!-krzyknął Gustaw.Ale było już za późno, uderzyliśmy.
-Dobrze że się złapaliśmy, co nie,Sasha?Sasha? - zapytał. - Sasha! - Krzyknął.
Leciałam w dół! Gustaw skoczył za mną. Upadłam.Gustaw zjechał na brzuchu i podbiegł do mnie.
- Sasha, nie odchodź! Proszę! Nie rób tego! Pomyśl o Kashu, o watasze i o mnie!
Błagał płacząc. Zamknęłam oczy. Pojawiłam się w dziwnym miejscu, w którym siedział taki oto wilk:
I zaczęliśmy rozmowę:
-Nie odejdziesz.
-Czemu? Przecież widać że zaraz zginę!
-Nie zginiesz.Odsyłam cię.
-Czekaj, czekaj!
I zaczął się oddalać. Łza Gustawa spłynęła mi prosto na serce. Otworzyłam powoli oczy, a Gustaw zawył i wszystkie wilki przybiegły. Wyły! Cieszyły się na mój widok! A wśród tumu zauważyłam Kashu. Gustaw mnie uściskał, a potem opowiedziałam watasze o moim przeżyciu.
<Gustaw?Co ty na to?>
Super opowiadanie!
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
Usuń