Byłem zwykłym brązowym wilkiem, szedłem przez swoje terytorium, gdy napotkałem dziwne istoty dwunożne, zwane ludźmi. Złapali mnie w klatkę z jakimiś napisami. Jedyne co mogłem przeczytać to jakieś druczki. Po kilku godzinach jazdy stanęliśmy, gdyż dojechaliśmy do jakiegoś dziwnego miejsca. Założyli na moją szyję łańcuchy, nie wyrywałem się. Nie można było jak, bo kiedy chciałem zrobić jakiś gwałtowny ruch, raziło mnie prądem. Wreszcie wylądowałem na jakimś białym stole i widziałem jakieś dziwne pojemniki, a w nich bakterie czy coś w tym stylu, być może były to fiolki z jakimś DNA. Poczułem ostry ból we wszystkich kończynach, nie podobało mi się to. Po kilku minutach z mojego ciała wyrastały kolce, nie miałem siły się ruszać. Wrzucono mnie do jakiejś kapsuły z wodą i podłączyli do rur. Zgasło światło i jedyne, co pozostało mi do zrobienia to czekanie do ranka.
***
Obudziłem się akurat wtedy, kiedy stała i patrzyła się na mnie wadera. Otworzyłem powoli oczy, a ona odskoczyła. Uśmiechnąłem się do niej. Kombinowała pewnie co ze mną zrobić, nagle strzeliła kulą energii w szybę i zbiła ją, a ja powiedziałem:
- Dzięki.
Po krótkiej rozmowie szliśmy do jaskini alf i poznaliśmy się bardzo dobrze... Czułem, że się w niej zakochuję, lecz nie wiem czy jej opiekun mnie zaakceptuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!