Chodziłem raźnie po śniegu. Miałem znaleźć watahę, gdyż rodziców nie znałem, jestem sierotą. Wędrowałem w poszukiwaniu watahy już miesiąc. Chciałem pobiec do groty i płakać, bo myślałem, że czeka mnie marny los. Mogłem zamarznąć, ale trzymałem się wytrwale. Popołudniu znalazłem jakąś watahę, w której była piękna wilczyca - Karona. Polowała obok, a ja podszedłem
- Hej- zacząłem, a jej królik uciekł.
- Co zrobiłeś?! To miał być mój obiad! - powiedziała ze złością.
- Przepraszam - powiedziałem.
- Spoko, zawsze tak krzyczę o byle co. - powiedziała zawstydzona.- Pewnie chcesz dołączyć? To idź do alfy. Jest miły.
- Dzięki! Na razie! - krzyknąłem i odbiegłem. Zobaczyłem alfę. Był ogromny, przez co wyglądał na bardzo silnego i pewnego siebie. - Prze...prze...przepraszam? - zapytałem, a łapy mi się trzęsły jak by były z galarety.
- Tak? - Zapytał
- Czy ty jesteś alfą? - zapytałem
- Tak, to ja. - powiedział dumnie.
- Bo... chciałem tutaj dołączyć. Ale nie wiem, czy mogę... Dołączę tu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!