Byłam w jaskini alf. był środek dnia pięknego i słonecznego, ze śniegiem. Chciałam trochę pospacerować. Podeszłam do Gustawa i uściskałam go, a on zapytał z uśmiechem:
- Skąd taki nagły uścisk?
- Muszę wyjść na wyprawę. - powiedziałam.
- Dobrze, uważaj na siebie. - odpowiedział.
Szłam sobie przez las. gdy nagle zobaczyłam dziwny, wielki budynek. Jakby wieżowiec... Weszłam, a drzwi rozstąpiły się. W środku były różne sfery wypełnione dziwnym płynem, a w nich znajdowały się naprawdę dziwne stworzenia... Nagle zobaczyłam wilka. Oczy miał zamknięte.
Nagle otworzył je, a ja z przerażenia odskoczyłam. Uśmiechnął się. Widziałam, że chyba dużo przeżył. Chciałam go uwolnić, myślałam jak, a on przyglądał się mi z największą uwagą. Czasem puszczał bąbelki, jakby chciał coś powiedzieć. Strzeliłam kulą energii w szybę, a ona pękła i wilk stanął na łapy.
- Dzięki. - powiedział. Zdziwiło mnie to, że w ogóle umie się porozumiewać. - Szukałem kiedyś watahy, puki jeszcze tego ze mną nie zrobili... Może znasz jedną? - powiedział znowu z uśmiechem.
- Znam i należę do niej. powiedziałam.
- Zatem prowadź. - Odrzekł. Wreszcie doszliśmy do jaskini alf, droga nie była długa. Pierwszy zobaczył nas Gustaw.
<Gustawie, jak zareagujesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!