Uśmiechnęłam się do niego słodko. Spojrzałam mu w oczy, a moje łapy oplotłam wokół jego szyi. Zastygliśmy tak na długo. W końcu Dust uśmiechnął się lekko i zapytał:
- Więc?
- A czy to nie oczywiste? - Zapytałam z uśmiechem. Nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, nasze wargi już były złączone. Nasze języki rozpoczęły swój taniec. Gdy już się od siebie oderwaliśmy, usłyszałam ciche szepnięcie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej. - Odpowiedziałam, uśmiechając się.
- Nieprawda. - Odparł.
- Prawda. - Odrzekłam.
Poprzekomarzaliśmy się jeszcze chwilę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam przytulona do jego klatki piersiowej. To były moje najlepsze i najpiękniejsze święta w życiu. W prawdzie nie spędziłam ich z moją mamą, jak to wcześniej bywało, tylko z Dust'em, co było dla mnie kompletną nowością. Ale i tak uważam te święta za najcudowniejsze i bardzo udane. A z obróżką od Dust'a nigdy się nie rozstaję. Nawet w niej śpię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!