Podbiegłem do nich i pomogłem odeprzeć atak. Władza skupił swą uwagę wyłącznie na mnie. Po chwili znów zaatakował. Ustawiłem floret w pozycji horyzontalnej i natarłem. Trafiłem go w brodę. Odskoczyłem z mundurem obryzganym krwią. Legion, wyraźnie zaskoczony, dotknął rany i bacznie przyjrzał się zabarwionym na czerwono palcom.
- No proszę... - mruknął.
Nie czekając ani chwili dłużej skoczył w moją stronę. Odskoczyłem i zdążyłem jeszcze zobaczyć zbliżającą się do czoła rękojeść broni. Potworny cios i natychmiastowa fala przeszywającego bólu na moment odebrały mi świadomość. Zamrugałem, ogłuszony donośnym pulsowaniem w całym ciele, i niepewnie rozejrzałem się za Legionem. Niespodziewanie w polu widzenia pojawiło się coś długiego i ostrego... Chustą otarłem zalewającą oczy krew, jak przez mgłę rejestrując ruch głowni. Instynktownie skuliłem się i miecz trafił mnie w bark. Zamroczony, bezwładnie zwaliłem się na ziemię.
- Alois! - usłyszałem rozdzierający krzyk.
Uniósłszy powieki, ujrzałem tuż przy pysku białe łapy. Ktoś pochylił się, chwycił mnie za włosy i pociągnął, zmuszając do dźwignięcia się.
- Ta bitwa była przegrana od samego początku Generale - syknął Władza. - Mam nadzieję, że piekło, w którym się znajdziesz, okaże się gorsze niż...
Stęknął nagle i rozluźnił uścisk. Przewróciłem się, obserwując, jak zdumionym, gasnącym wzrokiem błądzi po wystającym z jego piersi uchwycie floretu. Po chwili z jękiem upadł i skonał.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!