Blask promieni słonecznych obudził mnie... Przypominało mi to mojego ukochanego.... Władał żywiołem ognia. Przyglądałam się chwilę wschodzącemu słońcu i ruszyłam dalej.
Zaczęłam sobie śpiewać piosenkę, którą pamiętałam jako mała dziewczynka. Często śpiewała mi ją mama. Odruchowo dotknęłam szyi, gdzie zazwyczaj nosiłam naszyjnik... Niestety już go nie miałam.
Polarna zorza unosi się na niebie,
a my wciąż mocno kochamy siebie.
Lód i mróź skuły dolinę,
zimno dopadło biedną krainę.
Wśród śniegu błądzi dusza,
kończynami ledwo rusza.
Usłyszałam nagle jakieś trzaski w krzakach. Przyjęłam pozycję bojową. Z nich wyskoczył zając. Próbowałam do niego podejść, aby go pogłaskać, lecz on uciekł. Przypomniało mi się, że jestem wilkiem...
Nagle wyczułam zapach moich braci. Ruszyłam jego tropem. Wiedziałam, że przed sobą mam jakąś watahę. Tęsknota, która do tej pory była w moim sercu, ulotniła się szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!