niedziela, 7 września 2014

Od Hill'a - Bo każda historia ma szczęśliwe zakończenie

Obudziłem się z samego rana. Selene grała w łapki z naszą córką, Whitney. Patrzyłem przez chwilkę na tę uroczą scenkę, ale nie wytrzymałem z bólu. Syknąłem przeciągle.
 - Dalej cię boli? - Spytała Selene, oglądając się w moją stronę.
 - Wiedziałem, że nie powinienem kończyć tego bażanta. - Szepnąłem ze śmiechem.
 - A nie mówiłam? Marsz do Ginewry! Ona znajdzie sposób na twoje zatrucie pokarmowe.
 - Proszę, nie.
 - Tatusiu, nie dyskutuj z mamusią, bo i tak nie wygrasz. - Zaśmiała się Whitney.
 - Widzisz? Nie dyskutuj. - Uśmiechnęła się Selene. Przewróciłem oczami.
 - No dobrze, pójdę. - Westchnąłem. Tak też się stało i po godzinie byłem już w Kanionie Samotnej Gwiazdy, obok jaskini alf. Wszedłem niepewnie. 
 - Ginewro? - Spytałem. Zauważyłem dwa wilki siedzące naprzeciw siebie. Gustaw i Ginewra rozkoszowali się spokojnym dniem i grali w karty.
 - O, Hill, co cię tu sprowadza? - Zapytała.
 - Zatrucie pokarmowe. - Skrzywiłem się. 
 - Ojej, wejdź do tamtego pokoju. - Poleciła, po czym zwróciła się do partnera. - I tak byś wygrał, więc możemy już skończyć...
Poszperała w jednej szafce i znalazła jakieś ogromne tabletki. Skrzywiłem się na ich widok.
 - To na moje dolegliwości? - Spytałem zaniepokojony.
 - Hill, to ma ci pomóc. Dwie tabletki na dzień i po czterech dniach będziesz już mógł jeść wszystko. A na razie polecam ci delikatne, lekkostrawne posiłki. 
 - Dziękuję. - Uśmiechnąłem się sztucznie i wziąłem tabletki w łapę. Chciałem wychodzić, ale Ginewra zatrzymała mnie chrząknięciem.
 - Wybacz za moją ciekawość, ale planujecie z Selene szczeniaki? - Spytała.
 - Nie... - Wyszeptałem.
 - Dlaczego? - Przecież oboje je uwielbiacie.
 - Nie o to chodzi... Bo ja nie mogę mieć szczeniąt...
 - Śmiem wątpić. - Powiedziała. Przeprowadziła kilka krótkich badań, po czym oznajmiła  z uśmiechem:
 - Nie wiem o co ci chodzi, możecie mieć szczeniaki. - Rzekła.
 - Na prawdę? - Spytałem uszczęśliwiony.
 - Oczywiście. Biegnij powiedzieć Selene.
 - Dziękuję, Ginewro! - Zawołałem i wybiegłem z jaskini nawet nie żegnając się z Gustawem. Po drodze przewróciłem kilka wilków i sam się kilka razy wywaliłem. Wreszcie moim oczom ukazała się Selene, która robiła porządki w spiżarni. Jednym ruchem pochwyciłem ją w ramiona i pocałowałem czule.
 - Już ci lepiej? - Spytała ze śmiechem.
 - Zapomniałem o bólu. - Odpowiedziałem i spoważniałem. - Mam dla ciebie ważną wiadomość od samej alfy, Ginewry. 
 - Co się stało? - Spytała zmartwiona.
 - Możemy mieć szczeniaki! - Zawołałem. Selene pisnęła ze szczęścia i rzuciła mi się na szyję. Śmialiśmy się bardzo głośno. Wyglądaliśmy zupełnie jak szczeniaki.
 - Co się dzieje? - Zapytała Whitney, której postać ukazała się za nami.

< Whitney? Selene? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!