Obudziłem się z samego rana. Selene grała w łapki z naszą córką, Whitney. Patrzyłem przez chwilkę na tę uroczą scenkę, ale nie wytrzymałem z bólu. Syknąłem przeciągle.
- Dalej cię boli? - Spytała Selene, oglądając się w moją stronę.
- Wiedziałem, że nie powinienem kończyć tego bażanta. - Szepnąłem ze śmiechem.
- A nie mówiłam? Marsz do Ginewry! Ona znajdzie sposób na twoje zatrucie pokarmowe.
- Proszę, nie.
- Tatusiu, nie dyskutuj z mamusią, bo i tak nie wygrasz. - Zaśmiała się Whitney.
- Widzisz? Nie dyskutuj. - Uśmiechnęła się Selene. Przewróciłem oczami.
- No dobrze, pójdę. - Westchnąłem. Tak też się stało i po godzinie byłem już w Kanionie Samotnej Gwiazdy, obok jaskini alf. Wszedłem niepewnie.
- Ginewro? - Spytałem. Zauważyłem dwa wilki siedzące naprzeciw siebie. Gustaw i Ginewra rozkoszowali się spokojnym dniem i grali w karty.
- O, Hill, co cię tu sprowadza? - Zapytała.
- Zatrucie pokarmowe. - Skrzywiłem się.
- Ojej, wejdź do tamtego pokoju. - Poleciła, po czym zwróciła się do partnera. - I tak byś wygrał, więc możemy już skończyć...
Poszperała w jednej szafce i znalazła jakieś ogromne tabletki. Skrzywiłem się na ich widok.
- To na moje dolegliwości? - Spytałem zaniepokojony.
- Hill, to ma ci pomóc. Dwie tabletki na dzień i po czterech dniach będziesz już mógł jeść wszystko. A na razie polecam ci delikatne, lekkostrawne posiłki.
- Dziękuję. - Uśmiechnąłem się sztucznie i wziąłem tabletki w łapę. Chciałem wychodzić, ale Ginewra zatrzymała mnie chrząknięciem.
- Wybacz za moją ciekawość, ale planujecie z Selene szczeniaki? - Spytała.
- Nie... - Wyszeptałem.
- Dlaczego? - Przecież oboje je uwielbiacie.
- Nie o to chodzi... Bo ja nie mogę mieć szczeniąt...
- Śmiem wątpić. - Powiedziała. Przeprowadziła kilka krótkich badań, po czym oznajmiła z uśmiechem:
- Nie wiem o co ci chodzi, możecie mieć szczeniaki. - Rzekła.
- Na prawdę? - Spytałem uszczęśliwiony.
- Oczywiście. Biegnij powiedzieć Selene.
- Dziękuję, Ginewro! - Zawołałem i wybiegłem z jaskini nawet nie żegnając się z Gustawem. Po drodze przewróciłem kilka wilków i sam się kilka razy wywaliłem. Wreszcie moim oczom ukazała się Selene, która robiła porządki w spiżarni. Jednym ruchem pochwyciłem ją w ramiona i pocałowałem czule.
- Już ci lepiej? - Spytała ze śmiechem.
- Zapomniałem o bólu. - Odpowiedziałem i spoważniałem. - Mam dla ciebie ważną wiadomość od samej alfy, Ginewry.
- Co się stało? - Spytała zmartwiona.
- Możemy mieć szczeniaki! - Zawołałem. Selene pisnęła ze szczęścia i rzuciła mi się na szyję. Śmialiśmy się bardzo głośno. Wyglądaliśmy zupełnie jak szczeniaki.
- Co się dzieje? - Zapytała Whitney, której postać ukazała się za nami.
< Whitney? Selene? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!