Czułem się bardzo źle. Serena - wilczyca, która mi się spodobała wolała innego wilka. Widziałem to po tym, jak na niego patrzyła. Ona również mu się spodobała. Postanowiłem, że ustąpie. Nie miałem zamiaru mieszać w tym, co się pomiędzy nimi rodziło.
Tak się zamyśliłem, że nie dostrzegłem przed sobą wadery. Wpadłem wprost na nią. Mój pysk spoczywał na jej, a moje usta na jej. Wadera szybko mnie z siebie zrzuciła, a ja czułem wielkie zaskoczenie i zawstydzenie.
- Peeta! - wrzasnęła lekko przerażona. Rozpoznałem ten głos. Należał do mojej przyjaciółki...
- Ami... - jęknąłem. Zobaczyłem, że wilczyca miała mokry pysk od łez i była poraniona. - Ja przepraszam, nie chciałem... - zacząłem się tłumaczyć, ale wadera machnęła łapą.
- Och, daj mi spokój. - warknęła. Zdziwiło mnie jej zachowanie, gdyż zazwyczaj była bardzo miła. Teraz pokazała mi swoja drugą stronę...
- Co ci się stało? - zapytałem. Wadera rzuciła mi się w ramiona, a ja objąłem ją. Łkanie przerodziło się w szloch. W uspokającym geście zacząłem ją głaskać po plecach.
- Chodzi... chodzi... o... - mówiła przez łzy. - Chodzi o Zuko. - szepnęła. Odsunąłem ją od siebie. Trzymałem jej łapy w mocnym uścisku.
- Coś ci zrobił? - zapytałem. Byłem gotowy pokazać mu, gdzie raki zimują. Zresztą słynął z tego, że uwielbiał wadery...
- Nie... Po prostu zakochałam się w nim... Potem wróciła Hunter... I on wybrał ją... - szepnęła. Spuściła łeb, a łzy kapały na ziemię. Patrzyłem na każdą z nich jak upada. - Czuję się taka upokorzona... I w ogóle... czuję wielki wstyd... Nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam mu spojrzeć w oczy... - powiedziała. Objąłem ją.
- Chodź, opatrzę ci te rany. A skąd je w ogóle masz? - zapytałem.
- Walczyłam z Hunter... - mruknęła. Przewróciłem oczami.
- Ami, przecież jesteś odpowiedzialną waderą...
Wilczyca zamilkła. Zaprowadziłem ja do swojej jaskini. Tam usadowiła się na posłaniu, a ja w spokoju, zacząłem opatrywać jej rany. Najbardziej przerażała mnie ta na klatce piersiowej....
- Dzięki. - rzekła Ami, kiedy opatrywałem jej ranę. Spojrzałem na nią i wróciłem do czyszczenia rany. Zobaczyłem, że wadera wpatruje się we mnie uważnie. Zerknąłem na nią i spostrzegłem, że jej łeb jest blisko mojego łba.
- Peeta... - wyszeptała. Pocałowała mnie. Zaskoczony jej reakcją, odsunąłem się od niej. Wadera patrzyła na mnie. Zamierzała wybieć z jaskini, ale złapałem ją za ramię.
- Puść mnie! - wrzasnęła, przez kolejną porcję łez. - Mam dosyć tego... Najpierw Zuko... Nie zniszczę twojego związku....
- Ami, ja nie jestem w żadnym związku... - powiedziałem. Wadera spojrzała na mnie.
- Widziałam cię z pewną waderą...
- Tak, ale ona mnie spławiła... Wolała kogoś innego. - szepnąłem. Ami przestała płakać i patrzyła wciąż na mnie.
- Przykro mi. Wiem jak się czujesz. - odszepnęła. Podniosłem wzrok i uśmiechnąłem się szeroko.
- Wiesz... Nie zależy mi już na tamtej... - zacząłem. - Ami... Chyba ciebie kocham... Możemy spróbować? Chodzi mi o to... - chciałem coś powiedzieć, ale waderao objęła moją twarz i mnie pocałowała. W czasie pocałunku, ja również ją objąłem.
- Oczywiście. Tylko to wszystko takie porąbane. - zaśmiała się. Uśmiechnąłem się.
- Wiesz, że związki, które mają trudny początek, będą udane w przyszłości. - szepnąłem jej zalotnie do ucha.
Dopisek: Coś szybko się zaczął ten związek O.o Ale co tam xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!