Szliśmy przez kraj zwany Niemcami . Trafiliśmy do jakiegoś lasu .
-Vox ... jesteś pewien , ze dobrze idziemy ?
-A jakie ma to znaczenie ?
Mieliśmy wtedy bardzo mało lat . Ja byłem rocznym wilczkiem a mój brat był o rok starszy . Straciliśmy dom i rodzinę mieliśmy tylko siebie . Zatrzymaliśmy się pod wielkim dębem .
-Pozbieraj trochę drewna ale nie odchodź za daleko .
-Nie za daleko czyli ?
-Masz być w zasięgu wzroku Populis . Jutro z s samego rana spróbujemy zapolować .
-Ale ja nie umiem ...
-Wiesz braciszku . Ja też nie ... ale jakoś damy radę .
Posłuchałem się brata i pozbierałem trochę patyków . Pokazał mi jak rozpalać ognisko . Jemu było łatwiej bo mógł rozgrzać drewno dzięki swojej mocy .
-Pop ... idź spać . Ja będę pilnował .
-Ale ja też chcę .
-Masz spać .
-Ale rano będziesz zmęczony .
-Zaraz się położę .
Zwinąłem się w kłębek zaraz obok brata . Nie zdążyłem usnąć a Vox położył się obok mnie . Otulił mnie swoim ciałem . Już po chwili poczułem kojące ciepło na grzbiecie . Gdy wstaliśmy rano ruszyliśmy na " polowanie " . Szło nam to dość pokracznie ale udało nam się złapać zająca . Jak nam się to udało ? Vox schował się w jego norze a ja go na nią nakierowałem . Upiekliśmy zwierze i zaczęliśmy konsumować .
-Vox ... masz jakiś pomysł ?
-Pomysł na co ?
-Na życie . Co dalej zrobimy ?
-Przeżyjemy , założymy rodziny znajdziemy dom .
-Ale do watah chyba nie przyjmują szczeniąt .
-Wiem ale słyszałem o jednej watasze .
-Daleko ona jest ?
-Za oceanem .
-A co to jest ten ocean ?
-Byliśmy nad Bałtykiem prawda ?
-Tak .
-To jest coś jeszcze większego niż nasze morze .
-A jak go pokonamy ?
-Statkiem towarowym .
-Z ludźmi ?
-Tak . Musimy dotrzeć do Francji .
-A po co tam ?
-Nie wiem . stamtąd popłyniemy .
-Myślisz , ze nam się uda ?
-Na pewno .
-A jak nie ?
-Chcesz szczerą odpowiedź czy kłamstwo ?
-Szczerą .
-Jeżeli nas złapią zawiśniemy w kajucie kapitana .
Vox zawsze był bezpośredni ale w sumie jemu zawdzięczam życie . Ruszyliśmy przed siebie . Nie byłem pewny Kierunku ale zaufałem instynktowi starszego brata .
***
Mieliśmy już o rok więcej . Ja dwa lata a Vox 3 . Nauczyliśmy się używać wszystkich mocy . Miałem nadzieję nie używać ich za często ale nie było innego wyjścia . Został nam około dzień do celu naszej podróży . Port we Francji miał być naszym wyzwoleniem . Jednak natrafiliśmy na drobne problemy . Trzy wilki zagrodziły nam drogę ... wyciągnęły sztylety . Chciałem z nimi porozmawiać ale oni niewiele myśląc odrzucili mnie na bok . Uderzyłem głową o kamień .
-Zapłacicie za to ! - Krzyknął Vox a w jego łapie pojawiło się jasne ostrze . Machnął nim błyskawicznie i ściął głowę jednego z obcych . Walczył z dwoma . Udało mu się obezwładnić jednego ale drugi z wrogów przycisnął go do kamienia przykładając sztylet do gardła . Niewiele myśląc wyczarowałem łuk i strzałę . Poleciała idealnie w łeb wilka . Krew trysnęła na twarz Vox'a a ja wstałem z ziemi .
***
Dotarliśmy do portu . Bałem się .. mój towarzysz też czuł niepokój .
-Wyruszymy w nocy .
-Wyruszymy ?
-Tak ... musimy przemknąć się na statek i trochę go poznać .
Jak powiedział tak zrobiliśmy . Po 2 w nocy znaliśmy większość statku . Był to mały statek a nie towarowiec . Na tamtym, było za dużo ludzi .
< Vox ? Opisz kawałek podróży i USA >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!