sobota, 6 września 2014

Od Populisa - Jak tu dotarłem?

Szliśmy przez kraj zwany Niemcami . Trafiliśmy do jakiegoś lasu . 
-Vox ... jesteś pewien , ze dobrze idziemy ? 
-A jakie ma to znaczenie ? 
Mieliśmy wtedy bardzo mało lat . Ja byłem rocznym wilczkiem a mój brat był o rok starszy . Straciliśmy dom i rodzinę mieliśmy tylko siebie . Zatrzymaliśmy się pod wielkim dębem . 
-Pozbieraj trochę drewna ale nie odchodź za daleko . 
-Nie za daleko czyli ? 
-Masz być w zasięgu wzroku Populis . Jutro z s samego rana spróbujemy zapolować . 
-Ale ja nie umiem ... 
-Wiesz braciszku . Ja też nie ... ale jakoś damy radę . 
Posłuchałem się brata i pozbierałem trochę patyków . Pokazał mi jak rozpalać ognisko . Jemu było łatwiej bo mógł rozgrzać drewno dzięki swojej mocy . 
-Pop ... idź spać . Ja będę pilnował . 
-Ale ja też chcę . 
-Masz spać . 
-Ale rano będziesz zmęczony . 
-Zaraz się położę . 
Zwinąłem się w kłębek zaraz obok brata . Nie zdążyłem usnąć a Vox położył się obok mnie . Otulił mnie swoim ciałem . Już po chwili poczułem kojące ciepło na grzbiecie . Gdy wstaliśmy rano ruszyliśmy na " polowanie " . Szło nam to dość pokracznie ale udało nam się złapać zająca . Jak nam się to udało ? Vox schował się w jego norze a ja go na nią nakierowałem . Upiekliśmy zwierze i zaczęliśmy konsumować .
-Vox ... masz jakiś pomysł ?
-Pomysł na co ? 
-Na życie . Co dalej zrobimy ? 
-Przeżyjemy , założymy rodziny znajdziemy dom . 
-Ale do watah chyba nie przyjmują szczeniąt . 
-Wiem ale słyszałem o jednej watasze . 
-Daleko ona jest ? 
-Za oceanem . 
-A co to jest ten ocean ? 
-Byliśmy nad Bałtykiem prawda ? 
-Tak . 
-To jest coś jeszcze większego niż nasze morze . 
-A jak go pokonamy ? 
-Statkiem towarowym . 
-Z ludźmi ? 
-Tak . Musimy dotrzeć do Francji . 
-A po co tam ? 
-Nie wiem . stamtąd popłyniemy . 
-Myślisz , ze nam się uda ?
-Na pewno . 
-A jak nie ? 
-Chcesz szczerą odpowiedź czy kłamstwo ? 
-Szczerą .
-Jeżeli nas złapią zawiśniemy w kajucie kapitana . 
Vox zawsze był bezpośredni ale w sumie jemu zawdzięczam życie . Ruszyliśmy przed siebie . Nie byłem pewny Kierunku ale zaufałem instynktowi starszego brata . 
***
Mieliśmy już o rok więcej . Ja dwa lata a Vox 3 . Nauczyliśmy się używać wszystkich mocy . Miałem nadzieję nie używać ich za często ale nie było innego wyjścia . Został nam około dzień do celu naszej podróży . Port we Francji miał być naszym wyzwoleniem . Jednak natrafiliśmy na drobne problemy . Trzy wilki zagrodziły nam drogę ... wyciągnęły sztylety . Chciałem z nimi porozmawiać ale oni niewiele myśląc odrzucili mnie na bok . Uderzyłem głową o kamień . 
-Zapłacicie za to ! - Krzyknął Vox a w jego łapie pojawiło się jasne ostrze . Machnął nim błyskawicznie i ściął głowę jednego z obcych . Walczył z dwoma . Udało mu się obezwładnić jednego ale drugi z wrogów przycisnął go do kamienia przykładając sztylet do gardła . Niewiele myśląc wyczarowałem łuk i strzałę . Poleciała idealnie w łeb wilka . Krew trysnęła na twarz Vox'a a ja wstałem z ziemi . 
***
Dotarliśmy do portu . Bałem się .. mój towarzysz też czuł niepokój . 
-Wyruszymy w nocy . 
-Wyruszymy ? 
-Tak ... musimy przemknąć się na statek i trochę go poznać . 
Jak powiedział tak zrobiliśmy . Po 2 w nocy znaliśmy większość statku . Był to mały statek a nie towarowiec . Na tamtym, było za dużo ludzi . 

< Vox ? Opisz kawałek podróży i USA >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!