Oddychałam ciężka. Ta wadera, która znęcała się nad tym biednym stworzeniem, rzuciła się na mnie. Z krzaków wyszedł wilk w moim wieku. Otworzył usta ze zdziwienia, a potem je zamknął. Unikał kontaktu wzrokowego ze mną.
- Co tu robisz? - zapytała ostro. Nie odpowiedziałam. Wadera zacisnęła łapy na moim gardle. Czułam, że tracę oddech. - Nie umiesz mówić, to zaraz cię tego nauczę! - wrzasnęłam wściekle.
- Ciociu, przestań. - szepnął przerażony wilk. Cała krew odpłynęła mi z twarzy.
- Przestań! - wrzasnął czarny basior. Wadera zdjęła ze mnie swoje łapy. Zaczerpnęłam powietrza, a przez moje płuca przeszedł ostry ból. Wilczyca uderzyła szczeniaka w twarz.
- Jak śmiesz?! - krzyknęła wściekle. Basior stał ze spuszczoną głową i nie odzywał się. Spojrzała na mnie, a potem na niego. - A zresztą... - machnęła łapą. Ruszyła w stronę watahy.
- Dziękuje. - szepnęłam po chwili. Basior spojrzał wściekle na mnie.
- Co ty sobie myślisz? - zapytał ostrym tonem. - Przez ciebie moja ciocia.... Mnie znienawidziła...
- Ona każdego nienawidzi. - powiedziałam cicho. Miałam zamiar iść, kiedy basior przygwoździł mnie do drzewa. Łapy, które oparł o pień, stanowiły klatkę, z której nie mogłam się wydostać.
- Powinienem cię zabić! - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Świdrował mnie wzrokiem. Westchnął ciężko. Odsunął się ode mnie.
- Lepiej, żebym drugi raz cię tu nie widział! - warknął, po czym ruszył śladem swojej ciotki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!