Nareszcie miała własną rodzinę. Dorobiłam się piątki wspaniałych synów, których kochałam. Martwił mnie jedynie Shout... Mój drugi co do kolejności syn okazał się naznaczonym przez Dusk Shadow, z którą spędzał dosyć dużo czasu. Nocami wymykał się z jaskini, a w dzień prawie cały czas spał.
- Klaro, co cię dręczy? - zapytał mnie jednej nocy Darkness, kiedy nasi synowie smacznie spali, o dziwo razem z czarnym basiorem, Shout'em. Westchnęłam głośno.
- Męczy mnie to, że Shout okazał się tym naznaczonym... Na dodatek Azuma... Traktuje go jak idola. Martwi mnie to. Zresztą pamiętasz co Shout, zrobił Azumie... Uderzył go... - rzekłam cicho. Darkness objął mnie. Tylko tyle mógł zrobić. Oboje byliśmy bezsilni. Nawet Dawn Flame oraz Nasari nie mogli nic z tym zrobić.
- Nie martw się... Wszystko powinno się ułożyć. - uśmiechnął się lekko, mój partner. Prychnęłam. Odsunęłam się od mojego partnera. Przeszłam bezszelestnie obok śpiących na posłaniu obok chłopców i skierowałam się do wyjścia z jaskini.
Noc była piękna. Gwiazdy świeciły jasnym blaskiem, zupełnie jak wielka, srebrzysta kula, zwana księżycem. Usiadłam na zadzie. Z moich oczu poczęły kapać łzy. Zbyt dużo czasu je powstrzymywałam. Miałam po dziurki w nosie tych ciągłych problemów...
Poczułam, że czyjeś silne ramiona objęły mnie z tyłu. Odwróciłam się. Wtuliłam swój łeb w bark Darknessa. Po jego futrze spływały moje łzy.
< Darkness? Mam nadzieję, że opo wyszło dobrze. xd Jakaś wena mnie tam złapała. ;p >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!