Sen...
To wszystko o czy marzyłem w tej chwili...
Kręciłem się z boku na bok...
Powoli zapadałem w ciemność...
Otworzyłem oczy. Nie byłem, tam gdzie myślałem, że się znajdę. Byłem gdzieś indziej. W zupełnie innym świecie, gdzie wszytko dookoła mnie było zamazane, jakby zaburzone przez czasoprzestrzeń. Sam też taki byłem.
Wziąłem kilka głębokich. Zamknąłem moje oczy. Odliczyłem trzy sekundy. Znowu teń świat, ale tym razem przede mną była brama. Przełknąłem głośno ślinę i ruszyłem, aby ją przekroczyć.
Kolejny świat. Tym razem... Spotkałem w nim Yui. Leżała na posłaniu. Nie wierzyłem własnym oczom. Podszedłem do niej. Mogłem ją dotknąć i zrobiłem ją. Poczułem pod łapą jej gładkie, żółte futerko. W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia, kiedy otworzyła oczy.
- Ayato. - szepnęła. Rzuciła mi się na szyję, a ja ją objąłem. Dawno nie czułem jej dotyku na sobie... Ciekawiło mnie.. Dlaczego ją ponownie spotkałem.... - Wiedziałam, że po mnie wrócisz...
- Wrócę? - zapytałem. Yui oderwała się ode mnie, a ja mogłem dostrzec jej twarz.
- Nic nie wiesz. - mruknęłam. Zrobiłem wielkie oczy.
- Ale, co niby miałem wiedzieć? - zapytałem. Yui posmutniała.
- Ten świat to świat dla wilków, które mocno się kochały. Kiedy jedno z nich umiera trafia tu. Z czasem drugie też tu trafia, ale nie zawsze. W twoich łapach zostaje decyzja... Czy chcesz zostać ze mną na zawsze... - szepnęła.
- Wiesz, że nie mogę... Mam Kairę... - powiedziałem cicho. Yui uśmiechnęła się lekko. W jej oczach błysnął płomyk nadziei.
- Mogę coś sprawdzić? - zapytała. Skinąłem łbem. Poczułem na swoich policzkach ciepło, które biło z jej łap. Pocałowała mnie delikatnie. Poczułem lekki spięcie. Odskoczyłem od niej. Żółta wadera odwróciła się ode mnie.
- Możesz odejść. - bąknęła. W jej oczach dostrzegłem szkliste łzy.
- Yui...
- Poczułeś spięcie! To znaczy, że ją kochasz bardziej! - wykrzyknęła. - A pamiętasz co obiecałeś mi...To ja miałam być, którą kochasz najbardziej... - zniżyła swój głos. Stałem jak słup soli.
- Przepraszam, Yui. - tym razem jak zacząłem płakać. Moja była partnerka objęła mnie.
- Nic nie szkodzi. - szepnęła.
Wkrótce odszedłem ze świata Yui. Wiedziałem, że to było nasze ostatnie spotkanie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!