Czułem jak moje ciało przepełnia energia.
Ta krew była po prostu wyśmienita.
Tym bardziej widziałem, jak ofiara kona.
Cieszyłem się myślą, że to ja pozbawiam tą istotę życia.
Teraz, kiedy przybrałem postać cienia, musiałem tak żyć.
Tak przynajmniej nauczyła mnie moja ciocia.
Tylko ją szanowałem.
To dzięki niej jestem taki i wiele jej zawdzięczam.
- Dosyć! - warknęła.
Odsunąłem się z głośnym mrukiem niezadowolenia.
Żółte ślepia skarciły mnie.
Czułem jak po brodzie skapuje mi ciecz.
Zlizałem ją z brody.
Uwielbiałem ten szorstki posmak w gardle.
Wadera stanęła nad jeleniem.
Łapą docisnęła gardło, a konający jeleń, zaczął wierzgać nogami.
Nie ruszał nimi szybko, lecz powoli, to oczywiste, kiedy dosięga kogoś śmierć... dosięga go również wyczerpanie.
<Dusk Shadow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!