Na moim pysku zagościł uśmiech. Nie mogłem bez niej żyć...
- Martwiłem się... - Szepnąłem i przytuliłem ją mocno. - Cieszę się, że wróciłaś.
- Przepraszam cię. - Odszepnęła. Oderwałem się od niej i wytarłem łzę, która spływała jej po policzku.
- Nie przepraszaj. Wiesz przecież, że zawsze ci wybaczę.
- Wiem. - Uśmiechnęła się, całując mnie w nos.
- Przejdziemy się brzegiem morza? - Spytałem, obejmując ją.
- No pewnie. - Odpowiedziała, wtulając się we mnie.
- No to opowiedz mi o tej swojej przygodzie w Kanionie Zaplątania. Chyba nie myślałaś, że się nie dowiem? Pół watahy o tym trąbi. - Rzekłem. Merkury zaczęła opowiadać wszystko ze szczegółami, a ja co chwila przyciskałem ją do siebie mocniej. Nie chciałem jej znów tracić na tak długo.
- Ciekawa historia. Cieszę się, że już tu przy mnie jesteś. Bo wiesz... ech... chciałem się ciebie o coś zapytać, ale zniknęłaś... i...
Łzy cisnęły mi się do oczu, ale Merkury uspokoiła mnie swoim uśmiechem.
- Mów, Far, co się stało?
- Brakuje mi czegoś w naszym związku... Szczeniaków...
< Merkury? Jak zareagowałaś? Sorki, że dopiero teraz, ale nie umiałam się do tego zabrać... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!