Basior patrzył się na mnie jakbym była... Sama nie wiem. Nie umiałam wyczytać jego spojrzenia. Ale Megan najwyraźniej miała taką zdolność, bo kiedy szliśmy na łąkę, by się pobawić, szepnęła mi do ucha:
- Podobasz mu się.
- Megan... Nie, tylko nie to. Co ja zrobię? Nie mogę tak skrzywdzić Alone. - Powiedziałam podobnym tonem, co moja przyjaciółka.
- A co ma piernik do wiatraka? - Spytała.
- Tyle, że Alone jest w nim zakochana, a on jej nie zauważa.
- Bo on kocha ciebie. - Zaśmiała się. Westchnęłam. Doszliśmy już do łąki.
- To w co się bawimy? - Zapytał Azuma, stając. Szedł cały czas przed nami.
- Może w berka? - Zasugerowałam.
- Ja chcę gonić! - Zawołała Megan i ruszyliśmy. Prędzej czy później ktoś musiał zostać złapany. Tym kimś okazał się Azuma. Teraz on gonił. Złapał mnie, ale w chwili, kiedy dotknął łapą mój bark, upadłam i pociągnęłam go za sobą. Znalazłam się pod nim, a nasze nosy zetknęły się ze sobą. Zarumieniłam się i zrzuciłam go z siebie, nim zdążył zareagować. Popędziłam na Megan, a ta uciekała z piskiem. Śmiałyśmy się przy tym jak szalone. Wreszcie postanowiliśmy skończyć tą farsę i odsapnąć chwilę. Przez polanę szła czarna, młoda wilczyca. Wiatr rozwiewał jej długie włosy, a jej głowa była opuszczona nisko. Oczy wlepione w ziemię, postawa skromna, kroki rytmiczne.
- Hej. - Powiedziała cichutko, nawet na nas nie spoglądając.
- Kto to był? - Zapytał Azuma. Spojrzałyśmy na siebie z Megan.
- Alone. - Odpowiedziałam, oglądając się za wilczycą, która siadła sobie na kamień i ułożyła się w promieniach słońca do snu.
< Azuma? Megan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!