Uśmiechnęłam się.
- Bardzo chętnie. - Opowiedziałam.
- O której po ciebie przyjść? - Spytał.
- Hmm... Zaraz po zachodzie słońca. - Rzekłam. - Wtedy pojawia się zorza polarna.
- Zatem będę tuż po zmroku.
- Tak. To do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia. - Szepnął i zniknął gdzieś w cieniu drzew. Już miałam wchodzić z powrotem, kiedy nagle zaczepił mnie Far. Bez powitania zaczął kazanie.
- Czemu nie zostałem poinformowany, że będę wujkiem? - Zapytał.
- Miło mi ciebie widzieć Far. - Odpowiedziałam oschle.
- Pamiętaj, że Adam cię zranił. Uważaj, jeżeli chcesz się spotykać z Ian'em. Nie chcę, żebyś cierpiała drugi raz. Pamiętaj o Fate... - Powiedział.
- Adam zostawił mnie dla innej. Rozdział zamknięty, trzeba iść dalej. Ian to prawdziwy dżentelmen, nie to co mój poprzedni partner. - Odpowiedziałam.
- A szczeniaki? Może się urodzić martwy, wtedy będziesz jeszcze bardziej rozpaczać!
- Nie histeryzuj, Far! - Skarciłam go.
- Ech... - Westchnął. - Może masz rację. Niepotrzebnie się przejmuję.
Na tym zakończyliśmy rozmowę, następnego dnia niecierpliwie czekałam na zachód słońca. Tuż po jego zajściu, Ian wyłonił się z cienia drzew. Stałam przed jaskinią.
- Długo czekasz? - Zapytał.
- Nie, dopiero wyszłam. - Odpowiedziałam.
- Zanim wyjdziemy, chciałbym jeszcze o coś zapytać.
- A mianowicie?
- Czemu twoja jaskinia jest tak nienaturalnie wysoka?
- Ponieważ jestem wypatrującą. Często na nią wchodzę i obserwuję tereny.
- Hmm... Nie przyszło mi to na myśl. A zatem, ruszamy?
- Z przyjemnością. - Powiedziałam i wyruszyliśmy w drogę.
< Ian, kontynuuj. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!