Było ciepło, słońce grzało, ale śnieg wciąż pozostawał. Szczerze, miałam nadzieję, że niedługo nadejdzie już lato.
- Brr... - Warknęłam sama do siebie, kiedy to przemierzając Las Czarnego Rumaka, stanęłam łapą w jakąś brudną i na pół roztopioną pozostałość śniegu. Coś mnie zaniepokoiło, więc postanowiłam przyłożyć ucho do podłoża. Nasłuchując, usłyszałam kroki, ale nie był to wilk.
- Co to? - Spytałam samą siebie. Nawet nie zauważyłam białego Kiby, który zbliżał się do mnie, wodząc wzrokiem po otoczeniu.
- Inaris? - Zagadnął, podchodząc.
- Kiba! - Krzyknęłam uradowana, czując się raźniej.
- Widziałaś Blue? - Spytał.
- Nie... - Szepnęłam. - Ale słyszę czyjeś kroki.
Kiba zaczął węszyć i przyłożył ucho do ziemi. Nasłuchiwał.
- To nie Blue... - Szepnął. - Ani żaden inny wilk.
- Zatem co? - Zapytałam, rozglądając się.
- Inaris! - Krzyknął. - Ludzie!
Po chwili usłyszeliśmy szelest. Wzdrygnęłam się, kiedy zza krzewów wyszedł smukły pan, trzymający przyłożoną do twarzy strzelbę. Na szczęście był tylko jeden. Skoczyliśmy na niego i wspólnymi siłami powaliliśmy. Nie żył.
- Dzięki... - Westchnęłam. - Sama nie dałabym mu rady.
- Spoko. - Uśmiechnął się i zaczął odchodzić.
- Czekaj! - Krzyknęłam, a ten się odwrócił.
- Co?
- Czy ty i Blue planujecie szczenięta? - Zapytałam.
< Kiba? Pisałam to na brudno na języku polskim XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!