Dzisiejszego ranka wstałam bardzo wcześnie i wyszłam z jaskini w budzący się właśnie dzień.Nad moją głową śpiewało przepięknie setki ptaków, a Słońce muskało mi lekko skrzydła swoimi promieniami. Poczułam się rześka, wolna i... głodna. Postanowiłam, więc polecieć do Lasu Czarnego Rumaka, aby upolować sobie coś na śniadanie. Prawie odrazu jak tam dotarłam zobaczyłam samotną, dorodną, pasącą się spokojnie i, co najważniejsze, niczego nie podejrzewającą łanię. Ukryłam się szybko w pobliskich krzach i zaczęłam się powoli, bardzo cicho do niej podkradać. Kiedy byłam już dostatecznie blisko, poczekałam na właściwy moment i zaatakowałam. Po paru minutach zaciętej walki zwierzę padło martwe. Zaciągnęłam je do mojej wcześniejszej kryjówki. Właśnie, gdy miałam wbić zęby w ofiarę, usłyszałam tuż za swoimi plecami szelest liści. Obróciłam się i zobaczyłam Bandita.
- Hej. Myślałam, że jestem sama.
<Bandit, odpisz, proszę, jak znajdziesz czas.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!