Pogrążony w całkowitej zadumie, zapomniałem, że żyję. Pomyślałem, że powinienem wprowadzić surowsze zasady, panujące w watasze, aby takie nieszczęśliwe wypadki się nie powtarzały.
- Dość. Nie mam waszych spraw pod kontrolą, ale mieć powinienem. - Rzekłem wreszcie stanowczym głosem, wyrywając się z zadumania. - I mieć będę. - Dodałem.
- Jak? - Spytała Jez.
- Jeszcze nie wiem. Nie dość, że Zira wyżywała się na Jez, to jeszcze do tego Riven. Wiem, to było przypadkiem, ale nie do końca. Przypadkiem było zranienie Jez. Ale gdyby Twoja siostra tam nie wbiegła, ty mógłbyś dostać tym żelastwem w łeb. I wtedy byłoby niewesoło.
- Czy Riven będzie mieć jakąś karę za swoje czyny? - Spytali chórem Jez i Nightmare.
- Będzie musiała sama odbudować te tereny w lesie, które zniszczyła. Wtedy roślinom stanie się zadość. A co do ciebie i Jez... Będzie musiała was oczywiście przeprosić. Jednakże ten wymiar sprawiedliwości jest jeszcze zbyt mały. Nie macie prawa, zarówno wy jak i Riven, zbliżania się do siebie i rozmawiania, przez około 10 dni. Dopóki nie podejmę takiej decyzji, można powiedzieć, że się nie znacie i nie istniejecie dla siebie.
- A miecz? Nie zabierzesz jej go? - Zapytał Nightmare.
- Miecz zbyt wiele znaczy dla wadery, by jej go odbierać. Tyle samo dla Jez znaczysz ty, a dla ciebie Jez. Riven jest sama, nie ma przyjaciół, a jedynym co zabrała z domu to ów miecz. Ale powinien znajdować się raczej w jej jaskini. Jeszcze z nią o tym pomówię. - Powiedziałem kończąc tym samym rozmowę i zamykając na pewien czas sprawę. Rodzeństwo udało się do swoich jaskiń, a ja z Ginewrą myśleliśmy co do cholery robić dalej.
lauragzk - wiem, że kara dla Riven jest niska, ale to nie jej właścicielka sterowała nią w opowiadaniu, dlatego tylko to. Gdyby ona sama napisała, że zraniła Jez itp, wtedy mogłabym ją nawet wyrzucić lub zawiesić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!