niedziela, 22 grudnia 2013

Od Ginewry - C.D. opowiadania Riven ''Moja kara''

   Pięć minut temu Makka wyszła ode mnie. Poród jednak nastąpi trochę później, niż się tego spodziewaliśmy. 23 lub dzień później, w Wigilię. 
   Nagle usłyszałam zawalające się skały i pobiegłam do wejścia najszybciej jak tylko mogłam. Zahamowałam przed Riven i wbiłam wzrok w przejście, które było do połowy zasypane.
 - Cholera! - Zaklnęłam. - Co tu się stało?! 
 - Sorry... - Odparła Riven spuszczając łeb. Mimowolnie zmarszczyłam brwi. Miałam już plan co do zaistniałej sytuacji. - Ja... Bo ten...
 - Tak? - Ponagliłam.
 - Bo.. Wiesz może dlaczego mam tyle napadów? Nie wiem jak sobie z nimi radzić... Co mam robić Ginewro? - Pytała spuszczając łeb jeszcze niżej.
 - Siadaj. Zamknę drzwi. - Powiedziałam i zasunęłam wejście dużą skałą.
 - Więc? - Ponaglała.
 - Riven. Jakie napady? Wściekłości?
 - Mhm. - Mruknęła.
 - Uważam zatem, że nie masz się komu wyżalić. Musiałabyś znaleźć sobie przyjaciółkę, bo wiem, że na chwilę obecną samce cię denerwują, która by cię zrozumiała i pomogła w tejże sytuacji. To nie napady, to... to się dzieje dlatego, że musisz się wyżyć. Łatwiej będzie ci się wyżalić. - Wadera wyraziła wyraźną niechęć. - Spróbuj chociaż. 

< Riven? Brak weny, sorki. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!